"Zdążyć przed Panem Bogiem", klasyka polskiego reportażu oraz jedna z najbardziej przejmujących opowieści o powstaniu w getcie warszawskim 19 kwietnia trafi na ekrany. Wszystkie szkoły, biblioteki oraz instytucje kultury zachęcamy do bezpłatnego wyświetlenia premiery animacji w swoich placówkach oraz udziału w #AkcjaŻonkile .
Test:Dialog z Markiem Edelmanem rozpoczyna autorka od przypomnienia rozmówcy jego garderoby – konkretnie swetra koloru:a) czerwonegob) żółtegoc) niebieskiegod) zielonegoRozwiązanieAnna Strońska - kolekcjonerka sztuki ludowej zbierała:a) żydowskie figurkib) żydowskie naczyniac) żydowskie zdjęciad) żydowskie menoryRozwiązanieKsiążkę Hanny Krall trudno zaklasyfikować do określonego gatunku. Jest to raczej forma prozy:a) eseistycznejb) reportażowejc) biograficznejd) fabularnejRozwiązanieMarek Edelman był:a) ostatnim zastępcą przywódcy powstania w getcieb) pierwszym przywódcą powstania w getciec) ostatnim przywódcą powstania w getcied) przedostatnim przywódcą powstania w getcieRozwiązanieDoktor Teodozja Goliborska była współautorką pracy naukowej:a) „Zawał serca”b) „Choroba sercowa”c) „Choroba głodowa”d) „Przeszczep serca”RozwiązanieMetoda tzw. „wskazywania palcem” jest przejawem:a) skupiania się na losach jednego bohaterab) wskazywania konkretnych odpowiedzialnych za holocaustc) skupienia się autorki na drobnych wydarzeniach bez wspominania o tle wydarzeńd) uporczywego wracania do określonego motywu w celu podkreślenia jego ważnościRozwiązaniePrezes Gminy Żydowskiej – Adam Czerniakow popełnił samobójstwo:a) w grudniu 1942 rokub) w sierpniu 1942 rokuc) w lipcu 1942 rokud) w styczniu 1942 rokuRozwiązanie„Żegota” to:a) Organizacja Wspierania Żydówb) Żydowska Organizacja Bojowac) Rada Pomocy Żydomd) Żydowska Rada OcaleniaRozwiązanieWyznaczonym terenem, na którym miało dojść do pierwszych działań bojowych, było tak zwane getto fabryki:a) szczotekb) butówc) odzieżyd) konserwRozwiązanieKobieta, która kilkanaście lat po wojnie odwiedziła Edelmana okazała się być córką Lejkina:a) zastępcy dyrektora ambulatoium w getcieb) zastępcy oficera żydowskiej policjic) zastępcy komendanta Umschlagplatzud) zastępcy przywódcy powstania w gettcieRozwiązanie Hanna Krall pracowała jako korespondentka zagraniczna w ZSRR dla:a) „Polityki”b) „Sztandaru Młodych”c) „Wprost”d) „Pzekroju”RozwiązanieHanna Krall zbiór „Sześć odcieni bieli” poświęciła:a) sprawom żydowskimb) sprawom rosyjskimc) sprawom niemieckimd) sprawom polskimRozwiązanieEdelman przed wybuchem powstania w getcie pełnił funkcję:a) pomocnika policjantab) pielęgniarzac) szpitalnego gońcad) stróżaRozwiązanieProfesor Jan Moll – w czasie II wojny światowej był chirurgiem w:a) Rzeszowieb) Kielcachc) Radomiud) LublinieRozwiązanieZbigniew Lewandowski o pseudonimie „Szyna” przygotowywał młodych Żydów z getta do:a) wysadzenia posterunków niemieckichb) ucieczki z gettac) wywołania powstaniad) „produkcji” materiałów wybuchowychRozwiązanie„Zdążyć przed Panem Bogiem” była drukowana w 1976 roku w:a) „Polityce”b) „Życiu Warszawy”c) „Odrze”d) „Literaturze na Świecie”RozwiązanieHanna Krall urodziła się 20 maja 1937 roku w:a) Łodzib) Warszawiec) Lublinied) CzęstochowieRozwiązanieEdelman odbywa spotkanie ze Stroopem, zainicjowane przez prokuraturę i Komisję do Badania Zbrodni Hitlerowskich, w celu:a) ustalenia jego winyb) przebaczeniac) ustalenia detali topograficznychd) ustaleniu dokładnej chronologii powstaniaRozwiązanieKrystyna Krahelska pozowała do pomnika:a) Matki Polkib) Zwycięskiej Polkic) Syrenyd) NikeRozwiązanieW tajniki reportażu wprowadził Hannę Krall:a) Marian Brandysb) Franciszek Ksawery Pruszyńskic) Melchior Wańkowiczd) Ryszard KapuścińskiRozwiązanieLuba Blum prowadziła w getcie:a) szkółkę dla dziecib) ochronkęc) szkołę pielęgniarskąd) ambulatoriumRozwiązanieChory na serce alpinista i inżynier – Wilczkowski duma w szpitalu o:a) szczycie na który nigdy już nie wejdzieb) Mount Evereściec) tatrzańskim szczycied) HimalajachRozwiązanieÓsmego maja na ulicy Miłej Anielewicz zastrzelił siebie i swoją dziewczynę Mirę. Popełniono wtedy zbiorowe samobójstwo w którym zginęło:a) ponad czterdzieści osóbb) ponad osiemdziesiąt osóbc) ponad sto dwadzieścia osóbd) ponad dwadzieścia osóbRozwiązanieOcalałe, pojedyncze grupy walczących przetrwały w ruinach getta do:a) połowy lipcab) początku lipcac) 10 lipcad) końca lipcaRozwiązanieBubnerowa zajmowała się sprzedażą:a) kopert ozdobnychb) długopisówc) kwiatówd) wyrobów cukierniczychRozwiązanie19 kwietnia 1943 roku:a) miano wywieźć 1000 Żydów z gettab) miano rozpocząć likwidację gettac) miano podpalić gettod) miano aresztować EdelmanaRozwiązanieIle z fragmentów książki Krall utrzymanych jest w formie dialogu?a) 5b) 2c) 3d) 8RozwiązanieKonstruktorem „sztucznego serca” był:a) Profesor Jan Mollb) inżynier Sejdakc) inżynier Wilczkowskid) docent Zbigniew LewandowskiRozwiązaniePo raz pierwszy w Polsce otwarto chirurgicznie klatkę piersiową w roku:a) 1952b) 1954c) 1966d) 1947RozwiązanieMarek Edelman po wojnie ostatecznie zamieszkał w:a) Tel Awiwieb) Warszawiec) Łodzid) LublinieRozwiązanie„Zdążyć przed Panem Bogiem” składa się z:a) czterech rozdziałówb) dziesięciu częścic) ośmiu rozdziałówd) piętnastu częściRozwiązanieZa zaliczeniem książki Krall do reportażu nie przemawiają takie czynniki jak:a) docieranie do osób autentycznychb) zwięzłośćc) rozbudowanie komentarza odautorskiegod) dokumentalność faktówRozwiązanieSwoim ciałem zasłonił karabin maszynowy, by ułatwić współtowarzyszom wydostanie się z zagrożonego terenu:a) Hennoch Rusb) Icchak Cukiermanc) Zalman Frydrychd) Michał KlepfiszRozwiązanieMarkowi Edelmanowi do gustu przypadła definicja choroby, którą traktuje się jak:a) łamigłówkęb) wieczną niewiadomąc) przeciwnika lekarzad) zagadkęRozwiązanieSposób pisania Hanny Krall można porównać do pracy:a) obrabiarkib) maglac) wirówkid) wiertarkiRozwiązanie„Zdążyć przed Panem Bogiem” nie jest książką:a) dokumentacyjnąb) historycznąc) reportażowąd) z elementami filozofiiRozwiązanieW utworze można wyodrębnić:a) wiele planów czasowychb) trzy plany czasowec) jeden plan czasowyd) dwa plany czasoweRozwiązanieTeodozja Goliborska po wojnie zamieszkała w:a) Nowej Zelandiib) Australiic) Izraelud) KanadzieRozwiązanieNa Bubnerowej po raz pierwszy przeprowadzono operację:a) otwarcia klatki piersiowejb) przeszczepu sercac) odwrócenia krwiobiegud) założenia bajpasówRozwiązanieNa załadunek do pociągu w getcie ludzie oczekiwali w:a) budynku szkolnymb) więzieniuc) ambulatoriumd) stołówceRozwiązanie„Wacław” został wykupiony przez Tosię Goliborską z Gestapo za:a) złotą menoręb) srebrną papierośnicęc) dywan perskid) srebrną kolięRozwiązanieWywiad z Edelmanem przeprowadzany był przez:a) dwa tygodnieb) miesiącc) trzy miesiąced) kilka dniRozwiązanieZa najbardziej kontrowersyjne uznano wspomnienie przez Edelmana komendanta Anielewicza, który rzekomo:a) wydał Niemcom kryjówkę swojej siostryb) kolaborował z Niemcamic) strzelał z procy do zwierzątd) malował skrzela nieświeżych rybRozwiązaniePartner serwisu: kontakt | polityka cookies
przed Panem Bogiem gr. prosze o krotkie i sensowne odpowiedzi bo musze sie tego nauczyc 1. 2.Tytul Zdazyc przed Panem Bogiem ma wyraznie sens. metaforyczny. Test z lektury Inny swiat" Gustawa Herlinga-Grudzinskiego.Hanna Kral Zdazyc przed panem bogiem pytania PILNE. Kojarzy sie nam z.
Hanna Krall - Zdążyć przed Panem Bogiem: streszczenie, opracowanie, bohaterowie Zdążyć przed Panem Bogiem to książka Hanny Krall z 1976 roku oparta na wywiadzie z Markiem Edelmanem. Dzieło koncentruje się na wspomnieniach Edelmana związanych z powstaniem w getcie warszawskim oraz jego pracy jako kardiologa. Niesłychanie ważna pozycja w polskiej literaturze, którą każdy z nas powinien znać. Przeczytaj albo posłuchaj. Zdążyć przed Panem Bogiem - Hanna Krall - streszczenie lektury - posłuchaj podcastu. To materiał z cyklu DOBRZE POSŁUCHAĆ. Lektury szkolne To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video Spis treściKim jest Hanna Krall?Zdążyć przed Panem Bogiem - o czym jest?Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenieZdążyć przed Panem Bogiem - podsumowanieZdążyć przed Panem Bogiem - warto wiedzieć Zdążyć przed Panem Bogiem to zapis dialogu Hanny Krall z Markiem Edelmanem. Opowiada o powstaniu w getcie warszawskim. Książki związane z drugą wojną światową oraz z Holocaustem to często bardzo trudne lektury ze względu na duży ładunek emocjonalny, którego dostarczają czytelnikowi. Reportaż Hanny Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem” jest właśnie taką lekturą. Choć dostarczy ci wielu wzruszeń i obfituje w drastyczne sceny, to z pewnością utwór o wartości nie do przecenienia. Stanowi świadectwo najtrudniejszych czasów w historii współczesnego świata i zawiera wspomnienia osób, które na własnej skórze przekonały się, czym jest jarzmo wojny. Kim jest Hanna Krall? Hanna Krall to Polka pochodzenia żydowskiego, która straciła większość członków swojej rodziny (w tym ojca) podczas drugiej wojny światowej. Sama cudem ocalała, ukrywana przez rodzinę Polaków. Jest uznaną pisarką i dziennikarką, nadal aktywną zawodowo. Czytelnicy znają ją przede wszystkim z utworu „Zdążyć przed Panem Bogiem”, który stanowi zapis wywiadu z Markiem Edelmanem i jest tematem tego opracowania. Zdążyć przed Panem Bogiem - o czym jest? „Zdążyć przed Panem Bogiem” to zapis rozmowy Hanny Krall z Markiem Edelmanem – jednym z głównych przywódców powstania w getcie warszawskim. Chociaż utwór łączy w sobie cechy wielu gatunków literackich, najbliżej mu do reportażu, tak zatem od tej chwili będziemy go nazywać. „Zdążyć przed Panem Bogiem” obejmuje wspomnienia z okresu od początku drugiej wojny światowej, aż do roku powstawania utworu, czyli do lat siedemdziesiątych. Wśród miejsc akcji znajduje się między innymi getto warszawskie. Marek Edelman wspomina jednak również o placu przeładunkowym w centrum Warszawy, a także o miejscach, w których przebywał po wojnie i o podróży do USA. „Zdążyć przed Panem Bogiem” to utwór niezwykle kontrowersyjny i wzbudzający wiele sprzecznych emocji. Wciąż pozostaje przedmiotem dyskursu krytyków. Często spotyka się z bardzo negatywnym odbiorem ze względu na specyfikę postaci Marka Edelmana, którego wielokrotnie oskarżano o odarcie historii powstania w getcie i lat późniejszych (również Holocaustu) ze wszelkich świętości. Dla Edelmana nie istnieje coś takiego jak zakazany temat, nie wynosi na piedestał żadnego z uczestników powstania ani żadnej z ofiar drugiej wojny światowej. Opowiada o ludziach z ich wadami i brakami – to właśnie wzbudzało tak wielki sprzeciw ze strony społeczeństwa. Czas i miejsce akcji omawianego utworu nie są usystematyzowane. Pamiętaj, że mamy tutaj do czynienia z dwoma planami czasowymi, które współistnieją w utworze i przeplatają się wzajemnie. Marek Edelman udziela Hannie Krall wywiadu długo po zakończeniu wojny, ale sięga w tej narracji do roku tysiąc dziewięćset czterdziestego drugiego, czyli do momentu rozpoczęcia niemieckiej akcji przesiedlania ludności na Wschód, a także do roku tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego, w którym wybuchło powstanie w warszawskim getcie. Odnosi się także do początku okupacji, jeszcze zanim utworzono dzielnicę żydowską. Pamiętaj, że Edelman jest osobą bardzo ważną. W trakcie lektury będą się pojawiały również inne daty, nie musisz ich wszystkich znać. Najważniejsze, żebyś zapamiętał datę wybuchu powstania: dziewiętnasty kwietnia tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku. Wśród bohaterów reportażu musisz zapamiętać przede wszystkim Marka Edelmana. To jeden z głównych przywódców powstania w getcie warszawskim. Naczelne dowodzenie objął po samobójczej śmierci Mordechaja Anielewicza. Po wojnie lekarz-kardiolog i ważna postać na intelektualnej i politycznej scenie Polski. Mordechaj Anielewicz – komendant Żydowskiej Organizacji Bojowej, dowódca powstania w getcie warszawskim. Według Marka Edelmana popełnił samobójstwo podczas oblężenia przez Niemców bunkra przy ulicy Miłej osiemnaście. Miał zastrzelić najpierw swoją dziewczynę, a potem siebie. Edelman uważał, że Anielewicz nie dojrzał do roli przywódcy i załamał się już kilka dni po wybuchu powstania. Michał Klepfisz – uczestnik powstania w getcie warszawskim. Na własne ciało przyjął serię z karabinu maszynowego, aby umożliwić ucieczkę grupie Edelmana. Po śmierci został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Adam Czerniaków – przewodniczący Rady Żydowskiej. Popełnił samobójstwo dwudziestego trzeciego lipca tysiąc dziewięćset czterdziestego drugiego roku. Nie chciał brać udziału w eksterminacji własnego narodu. Dzień wcześniej odmówił podpisania obwieszczenia o wysiedleniu Żydów z Warszawy. W lekturze pojawiają się również inni bohaterowie. Są to, w okresie wojennym: Celina – młoda Żydówka, uczestniczka powstania w getcie warszawskim. Antek – zastępca Anielewicza i przedstawiciel ŻOB-u (czyli Żydowskiej Organizacji Bojowej) po stronie aryjskiej. Nie brał udziału w powstaniu. Przed jego rozpoczęciem opuścił getto. Pola Lifszyc – to młoda Żydówka, która – chcąc znaleźć w tłumie matkę – dołączyła do innych Żydów szykowanych do transportu do obozu. Frania – licząc na przeżycie dzięki tak zwanemu numerkowi życia, odsuwała od siebie stojącą obok matkę, która tej szansy nie otrzymała. Jej późniejsze losy są bardziej chwalebne. Uratowała kilkanaście osób i brała udział w Powstaniu Warszawskim. Deda Tenenbaum – matka oddała jej swój „numerek życia”, a następnie popełniła samobójstwo. Deda przeżyła jeszcze kilka miesięcy. Luba Blumowa – Żydówka. W trakcie wojny szkoliła w getcie pielęgniarki. Po zakończeniu okupacji pracowała w sierocińcu dla żydowskich dzieci. Jurgen Stroop – Niemiec, dowódca akcji likwidacyjnej getta warszawskiego. Po wojnie został poddany procesowi przez Prokuraturę i Komisję do Badania Zbrodni Hitlerowskich. Elżunia Frydrych – córka powstańca, Zygmunta Frydrycha, który przed śmiercią prosił Marka Edelmana, żeby odnalazł jego córkę. Elżunia przebywała wtedy w klasztorze w Zamościu. Została adoptowana przez amerykańską rodzinę i wychowała się w USA. Po ukończeniu szkoły popełniła samobójstwo. Henryk Woliński „Wacław” – łącznik między ŻOB-em a Komendą. Za pośrednictwem radia na bieżąco meldował o sytuacji w getcie. Aresztowany przez gestapowców został wykupiony przez Teodozję Goliborską za perski dywan. Henryk Grabowski „Słoniniarz” – przyjaciel Jurka Wilnera. Uratował go z obozu na Grochowie. Organizator pomocy dla getta. Jurek „Arie” Wilner – przedstawiciel ŻOB-u po stronie aryjskiej, łącznik z Armią Krajową. To on dał sygnał w bunkrze przy ulicy Miłej osiemnaście do zbiorowego samobójstwa, gdzie zginął również Mordechaj Anielewicz. Mietek Dąb – członek Polskiej Partii Socjalistycznej, który został przydzielony do pracy w Policji. Uratował Edelmana, gdy ten został zatrzymany przez policję i zaprowadzony na plac przeładunkowy. Krystyna Krahelska – dziewczyna, która pozowała do pomnika Syreny Warszawskiej. Autorka piosenki „Hej, chłopcy bagnet na broń”, którą prawdopodobnie słyszałeś w szkole. Zginęła w Powstaniu Warszawskim. Rywka Urman – Żydówka, która z głodu zjadła kawałek ciała zmarłego dziecka. Teodozja Goliborska – lekarka pracująca w getcie. Podczas wojny prowadziła badania spoczynkowej przemiany materii u głodujących. Po wojnie wyemigrowała do Australii. Była przyjaciółką Edelmana. Wymienieni przed chwilą to bohaterowie okresu wojennego. Na kartach „Zdążyć przed Panem Bogiem” pojawiają się także postaci okresu powojnia. Są to: Profesor – kardiochirurg znany na całym świecie – prawdziwe nazwisko Jan Moll. Elżbieta Chętkowska – kardiochirurg współpracująca z Markiem Edelmanem. Pani Bubnerowa – starsza kobieta, pacjentka Edelmana. Pan Rudny – starszy mężczyzna, pacjent Marka Edelmana i profesora Jana Molla. Inżynier Sejdak – wynalazca sztucznego serca. Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenie Uwaga! Reportaż „Zdążyć przed Panem Bogiem” nie jest podzielony na rozdziały. Został skomponowany z piętnastu oddzielonych od siebie graficznie fragmentów i w ten właśnie sposób proponujemy go omówić. Fragment pierwszy: Powstanie w getcie warszawskim wybuchło dziewiętnastego kwietnia tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku. Zastanawiasz się, dlaczego akurat wtedy? Ten konkretny dzień Niemcy wybrali jako datę likwidacji getta. Decyzja okupanta, o której wszyscy przecież wiedzieli, wywołała bunt wśród mieszkańców dzielnicy żydowskiej, dlatego postanowili zawalczyć o własną godność. Dziewiętnasty kwietnia tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku – czyli dzień wybuchu powstania w getcie warszawskim, to najważniejsza data, którą powinieneś zapamiętać z tego opracowania. Pierwszym dowódcą powstania został Mordechaj Anielewicz. Bardzo zależało mu na tej funkcji, chociaż tak naprawdę nie był emocjonalnie gotowy na jej pełnienie. Miał wtedy zaledwie dwadzieścia cztery lata. Niedługo po rozpoczęciu walk, bo już ósmego maja, odebrał sobie życie w bunkrze otoczonym przez Niemców. Wraz z nim zrobiło to wielu innych powstańców. Zabili się na znak, który miał im dać Jurek Wilner. Do dziś trwają dyskusje o tym, czy rzeczywiście Anielewicz popełnił samobójstwo. Uważa się nawet, że Edelman opowiada nieprawdziwą wersję wydarzeń. Niestety nie ma innych świadectw, które pozwoliłyby odtworzyć tamtą sytuację. Edelman dowodził w tym czasie czterdziestoma żołnierzami. Jak twierdzi, nigdy nie zdecydowałby się na taki krok. Uważał, że nie należy umierać w ten sposób, tylko walczyć do końca. Był silny i twardą ręką dyscyplinował swoich podopiecznych, jeżeli którykolwiek z nich pozwalał sobie na histerię. Bohater reportażu Hanny Krall w pierwszym fragmencie wspomina również Michała Klepfisza, który zasłonił karabin maszynowy własnym ciałem, aby umożliwić całej grupie prowadzonej przez Edelmana ucieczkę. Po śmierci chłopak został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. W tamtym czasie Marek Edelman pracował również jako goniec w szpitalu. Jego najważniejszym zadaniem było wyprowadzanie chorych z Umschlagplatzu. (czytaj: umszlagplatzu) W ten sposób ratował ludzi, którzy według ŻOB-u byli najbardziej potrzebni w powstaniu. Edelman w rozmowie z Hanną Krall wspomina też o tak zwanych numerkach na życie. Niemcy rozdawali je Żydom, obiecując, że dzięki nim przeżyją. Oczywiście było to kłamstwo, które miało zapewnić spokój wśród ludzi skazanych na katorgę obozów i śmierci w getcie. Później obiecywali również przeżycie pracownikom fabryk i osobom posiadającym maszyny do szycia. Następnie Niemcy ogłosili, że każdy, kto zgłosi się dobrowolnie do pracy, otrzyma marmoladę i trzy kilogramy chleba. Ludzie nie mogąc uwierzyć, że czeka ich śmierć, dobrowolnie wsiadali więc do pociągów i jechali do obozu zagłady w Treblince. Wybuch powstania Edelman wspomina z goryczą. Mówi, że większość zamkniętych w getcie Żydów opowiadała się za tym desperackim rozwiązaniem. Zatem, w związku z niepisanym prawem głoszącym, że śmierć z bronią w ręku jest szlachetniejsza niż bez niej – getto stanęło do walki. Fragment drugi: Zwróć uwagę na przemieszanie porządków czasowych, które w utworze często ma miejsce. Fragment pierwszy to zapis wywiadu, który Hanna Krall przeprowadziła z Markiem Edelmanem, zanim zabrała się do napisania książki. Wywiad ten wzburzył opinię publiczną i to właśnie stało się tematem fragmentu drugiego. Głównym powodem krytyki ze strony odbiorców wywiadu stał się fakt pozbawienia powstania otoczki świętości, a jego uczestników miana bohaterów. Marek Edelman ukazał swoich towarzyszy i Żydów, których udało mu się uratować, jako zwykłe osoby, niepozbawione wad. Edelman wspomina również swój wyjazd do USA w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim, podczas którego spotkał się z przywódcami związków zawodowych, jakie w czasie wojny finansowały zakup broni dla getta. Wyznaje, że musiał bardzo uważać na słowa, aby nikogo nie urazić i nie wypowiedzieć niestosownego komentarza w rodzaju: „A jakie to ma dzisiaj znaczenie?”. Razem z Hanną Krall postanawia, że w dalszej części rozmowy, która stanowi już właściwą część tej książki, wcześniej niepublikowaną, będą uważniej dobierać słowa. Fragment trzeci: Kolejna część reportażu rozpoczyna się właśnie od nawiązania do owego rozważnego dobierania słów. Autorka pisze, że po zakończeniu wojny Edelman – jako ostatni po Anielewiczu żyjący przywódca walk w getcie – został wezwany do złożenia raportu przed przedstawicielami partii politycznych. Przyznawał w nim surowo, że przez te dwadzieścia dni można było zgładzić więcej Niemców i ocalić więcej niewinnych istnień. Możliwości i umiejętności zbrojne Żydów walczących w powstaniu były jednak zbyt małe. Za to Niemcy potrafili dobrze się bić. Tak sformułowany raport rozczarował przedstawicieli partii. Jak to? Człowiek, który przeżył piekło na ziemi, mówi o nim bez patosu, bez krzyku nienawiści, bez bólu i rozpaczy? Edelmana uznano za nie pretendującego do miana bohatera, za „strzęp człowieka”. Po takiej krytyce mężczyzna uznał, że lepiej będzie, jeśli zamilczy. I milczał tak przez trzydzieści lat, do momentu powstania książki Krall, a kiedy się ukazała, dla wszystkich stało się jasne, że nigdy nie powinien przerywać swojej relacji świadka. Fragment czwarty: Traumy doznane w trakcie wojny nie opuściły bohatera nawet po wyjściu z getta. W czwartym fragmencie reportażu wspomina swoją jazdę tramwajem na przesłuchanie prowadzone przez członków partii politycznych. Mówi, że nie przestawał odnosić wrażenia, że wszyscy na niego patrzą. Przez cały czas czuł strach, że ktoś go rozpozna i wyda. Czuł, że ma odrażającą, czarną twarz. Twarz z propagandowego, niemieckiego plakatu, którego tekst głosił: „Żydzi – wszy, tyfus plamisty”. Te myśli przywołują kontrastowe wspomnienie. Wspomnienie pięknej, jasnowłosej Krystyny Krahelskiej, której śmierć można uznać za symboliczną. Zginęła bowiem w Powstaniu Warszawskim. Krążyły opowieści, że uciekając przed ogniem kul, biegła przez ogrody, a jej wysoka, smukła sylwetka nie mogła się skryć w gąszczu słoneczników. Edelman uważa, że to przykład prawdziwie estetycznej śmierci. Twierdzi, że tak właśnie umierają jaśni i piękni ludzie. Z kolei czarni i brzydcy ludzie giną nieefektownie – w strachu i ciemności. W dalszej części wspomnień wraca do tych drugich. Mówi, że giną oni z głodu, w brudnej pościeli, czekając, aż ktoś przyniesie im owies na wodzie albo resztki jedzenia wygrzebane ze śmietnika. Edelman snuje też mroczną opowieść o ulicach warszawskiego getta. Widział na nich dzieci, które wyrywały przechodniom paczki w nadziei, że znajdą w nich coś do jedzenia. Opowiada o szpitalach, w których lekarze dozowali spuchniętym z głodu małym pacjentom po pół jajka w proszku i pastylkę witaminy C. Choć należało to do obowiązków salowych, ich przełożeni trudnili się tym sami, żeby oszczędzić im męki dzielenia jedzenia. Lekarze mieli przydział na większe racje żywieniowe: pół litra zupy i sześć dekagramów chleba na osobę. Z czasem zwołano jednak specjalne zebranie, na którym ustalono, że wszyscy powinni otrzymać równej wielkości posiłki i zrezygnowali ze swojego przywileju na rzecz pozostałych pracowników szpitala. Zjawisko głodu w getcie było tak ogromne, że osadzeni w nim Żydzi nie cofali się przed niczym, żeby przetrwać. Zdarzały się akty kanibalizmu tak straszne, że na myśl o nich cierpnie skóra. Edelman wspomina na przykład trzydziestoletnią Rywkę Urman, które w desperacji odgryzła kawałek ciała swojego zmarłego dziecka (które miało dwanaście lat). Inna matka musiała porzucić zwłoki syna ze względu na brak pieniędzy na jego pochówek. Sobie jednak również wróżyła rychłą śmierć. Zdarzały się zamieszki i akty przemocy na dzieciach, którym dowożono zupę przed łaźnią na ulicy Spokojnej. Wycieńczeni z głodu ludzie umierali z kąskiem chleba w ustach albo podczas próby jakiegokolwiek wysiłku dalszej części fragmentu czwartego Edelman opowiada o badaniach głodu w getcie. Prowadzili je lekarze, opisując skrupulatnie kolejne fazy wychudzenia. Ich praca została jednak przerwana, kiedy rozpoczęto akcję likwidacji getta. Jak wówczas mówiono – z braku surowca naukowego. Później zginęli również badacze. Przeżyła tylko Teodozja Goliborska, ale po wyjściu z getta nie mogła już zrobić użytku z wyników swoich badań. Przeprowadziła się do Australii, a tam zjawisko głodu było ludziom obce. Fragment piąty: W piątym fragmencie Edelman wprowadza postać profesora Jana Molla. Dystyngowany, nieco szpakowaty mężczyzna o zręcznych dłoniach pianisty był chirurgiem w czasie okupacji. Pracował w Radomiu w szpitalu świętego Kazimierza. Na początku operował głównie partyzantów z ranami brzucha. Później, kiedy powstał tak zwany przyczółek w Warce, zajmował się już „klatkami piersiowymi”. Tam właśnie po raz pierwszy zobaczył na własne oczy otwarte, bijące serce. Wojna jest świetną „okazją” dla młodego chirurga, nigdzie nie będzie miał tak szybkiej i tak dobrej szkoły – wspomina Edelman. Po tych wydarzeniach profesor Moll stanie się światowej sławy lekarzem. Co ciekawe, w Polsce po raz pierwszy otworzono chirurgicznie klatkę piersiową w roku tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym. Widok bijącego niczym małe zwierzątko serca dziwił lekarzy biorących udział w operacji. Ale nie profesora Molla. Z czasem Moll zdobywał coraz większe umiejętności i uznanie. W tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym drugim roku, dwudziestego czerwca, potrafił już otworzyć serce i przeprowadzić na nim operację. Wśród jego pacjentów była między innymi Gertruda Kwapisz. Podejmował się coraz poważniejszych zabiegów kardiochirurgicznych i pomagał w ten sposób wielu ludziom z różnych klas społecznych i w różnym wieku. Na przykład majstrowi specjalizującemu się w maszynach pasmanteryjnych – panu Rudnemu, prezesowi Automobilklubu – panu Rzewuskiemu czy pani Bubnerowej, której mąż niegdyś udzielał się chętnie w gminie wyznania mojżeszowego, żeby zapewnić sobie w ten sposób specjalne względy i układy z Panem Bogiem. Mimo wielkiej sławy i uznania profesora Molla nie opuszczają czarne myśli. Wyznaje, że boi się nie tylko śmierci pacjenta na stole operacyjnym, ale również tego, że ktoś może go posądzić o eksperymentowanie na ludziach. A tego zabrania etyka lekarska. Obawy lekarza wynikały między innymi stąd, że podejmował intensywne wysiłki, żeby przeprowadzić z sukcesem zabieg odwrócenia krwiobiegu. Jego pierwszy szkic wykonał Edelman – wówczas asystent profesora – i przedstawił zwierzchnikowi z sugestią przeprowadzenia próby na zmarłym organizmie. Udało się. Nadal jednak nie było wiadomo, jak na taką procedurę zareaguje żywe serce. Profesor bardzo obawiał się fiaska, ale w końcu podjął próbę przeprowadzenia zabiegu na człowieku. Nie bez powodu pacjentką, u której podjął się wykonania odwrócenia krwiobiegu, była Bubnerowa – kobieta w podeszłym wieku. Operacja udała się, a wdowa wróciła do zdrowia. W ten sposób profesor Moll uleczył również innych chorych. Ciekawe są zwłaszcza refleksje chirurga na temat znaczenia jego posługi. Mówił, że zostaje sam na sam z sercem, które porusza się wewnątrz człowieka jak małe zwierzątko. Miał wrażenie, że czyjeś „być albo nie być”, czyjaś egzystencja zależy wyłącznie od niego; że teraz to w jego rękach spoczywa ten najcenniejszy z wszystkich dar – życie. Fragment szósty: Hanna Krall wspomina w szóstym fragmencie reportażu o ważnej nagrodzie imienia doktor Elżbiety Chętkowskiej, którą przyznawano za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kardiologii. Wyróżnienie finansowano dzięki zyskom z pracy naukowej „Zawał serca”, której współautorem był Marek Edelman. Następnie przechodzi płynnie do przypomnienia, jaką właściwie rolę bohater pełnił jeszcze w czasach istnienia getta. Otóż należało do niego codzienne zanoszenie próbek krwi zarażonych tyfusem do stacji sanitarno-epidemiologicznej. Po wykonaniu tego zadania mógł już zająć swoje miejsce przy wejściu na Umschlagplatz, gdzie stał przez sześć tygodni, patrząc, jak czterysta tysięcy ludzi przechodzi obok niego i znika w wagonach. W ten sposób Krall nawiązuje do filmu „Requiem dla 500 000” (czytaj: rekwiem dla pięciuset tysięcy). Zdjęcia do niego robił niemiecki operator, a wszystkiemu przyglądali się dziennikarze ze Szwecji, przygotowujący materiały informacyjne o getcie. Obraz ukazuje tłum ludzi z bochenkami chleba zaciskanymi w ramionach, który kieruje się w stronę wagonów. Choć nikt nie rozumie dlaczego, wszyscy biegną. Nagle rozlegają się strzały, a lektor ogłasza wybuch powstania. Autorka formułuje opinię, że dobrze się stało. Dobrze, że powstanie wybuchło akurat wtedy. I dodaje, że wiele osób, które przeżyło Holocaust, nie pochwala tego, jak potulnie więźniowie kierowali się do wagonów. Edelman reaguje oburzeniem na ten komentarz. Broni tych, którzy zginęli w komorach gazowych, albo kopiąc swój własny grób. Twierdzi, że jedynie życie kosztem innych jest czynem pozbawionym chwały. Że nie ma nic niegodnego w umieraniu w obozie. Fragment siódmy: Fragment siódmy otwiera wspomnienie pewnej znaczącej sceny, którą Edelman zaobserwował, jeszcze zanim powstało getto. Oto dwóch rosłych mężczyzn – niemieckich oficerów – obcina niewielkiej postury Żydowi brodę, kładąc jego głowę na beczce. Używają do tego nożyc krawieckich i nie próbują nawet powstrzymać się od śmiechu. Widok ten wyzwala w Edelmanie głębokie postanowienie – nigdy nie pozwolić się wsadzić na beczkę. Krall próbuje wtedy przypomnieć Edelmanowi, że był to zaledwie początek wojny i mógł opuścić kraj razem ze swoimi przyjaciółmi, którzy uciekali przez zieloną granicę. Bohater oburza się na tę wypowiedź i tłumaczy reporterce, dlaczego musiał zostać w Polsce. Dla niego ważna była wierność własnym słowom i przestrzeganie zasad, które sobie wyznaczył. Wspomina również, że ci, którzy uciekali, byli ludźmi bogatymi, z tak zwanego towarzystwa; mogli sobie pozwolić na ten wyjazd. Kiedy wojna się skończyła, zostali uprzywilejowanymi, światowymi osobami. Wielokrotnie zachęcali Edelmana do wyjazdu, nigdy jednak nie skorzystał z tej propozycji. Nie wykorzystał również szansy na ucieczkę z getta, choć dzięki specjalnej przepustce mógł przedostawać się na aryjską stronę. Kiedy reporterka pyta go o powody tej decyzji, nie potrafi odpowiedzieć. Wraca wspomnieniami do rzeczywistości getta, opowiadając o tym, jak chętnie ludzie zawierali wtedy śluby. Tłumaczy ten fakt, mówiąc, że chodziło o to, żeby nie umierać samemu. Bardzo ważnym wątkiem siódmego fragmentu wywiadu jest wyjaśnienie, czym były „numerki życia”. Te małe, czyste blankiety z pieczątką dawały czterdziestu tysiącom Żydów szansę życia. Tyle armia aryjska pozwoliła rozdysponować wśród mieszkańców getta. Reszta była skazana na wywózkę do obozu i śmierć. Rozdawanie „numerków życia” było związane z absurdalnym wyborem, kto ma przeżyć. Często dochodziło przy tym do tragicznych scen i rodzinnych dramatów. Edelman wspomina, że też miał „numerek życia”, dlatego udało mi się przetrwać to piekło. Wspomnienia o tym prowadzą do przywołania historii wywózek, które rozpoczęły się w getcie dwudziestego drugiego lipca tysiąc dziewięćset czterdziestego drugiego roku. Pojawiły się wtedy niemieckie plakaty z informacją o przesiedleniu ludności na wschód, co w praktyce było wprowadzeniem do akcji likwidacyjnej. Codziennie dziesięć tysięcy osób miało się stawić na Umschlagplatz, a niebawem umrzeć w obozie. Nad porządkiem procederu miała czuwać policja żydowska, co wywołało niemałe kontrowersje i zgorszenie. Już pierwszego dnia akcji Judenrat, czyli prezes Gminy Żydowskiej, popełnił samobójstwo. W liście, jaki po sobie zostawił, tłumaczył, że stanął przed obowiązkiem przygotowania transportu dzieci i nie był w stanie tego zrobić. Edelman pamięta, że lipiec tamtego roku był upalny i słoneczny, a w dzień samobójstwa Adama Czerniakowa padał deszcz. Fragmenty ósmy i dziewiąty: W ósmej części reportażu Edelman wraca do wspomnień związanych z pacjentami szpitala prowadzonego przez profesora Molla. Wszyscy trafili tam z zawałem i rozmyślali o swoim dawnym życiu: tatrzańskich szczytach, maszynach i fabrykach. W kolejnym fragmencie reportażu poznajemy bliżej pacjentów profesora. Dowiadujemy się o pasji Wilczkowskiego do chodzenia po górach, szczęśliwym małżeństwie Rudnego, któremu udawało się realizować wszystko, co zaplanował i pani Bubnerowej, która zajmowała się produkcją i sprzedażą długopisów. Ponieważ musiała dokładać wszelkich starań, żeby towar „nie leżał”, zdarzały jej się drobne oszustwa i korupcja. Dostała zawału niedługo po tym, jak skazano ją w sądzie na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Fragment dziesiąty: W dziesiątym fragmencie Krall przytacza cytaty z rozmowy Edelmana, którą przeprowadził z pewną kobietą. Kilkanaście lat po wojnie odwiedziła go córka Lejkina – zastępcy komendanta Umschlagplatzu (była tym dzieckiem, które urodziło mu się siedemnaście lat po ślubie). Nie mogła się pogodzić ze śmiercią ojca, którego na egzekucję skazała Żydowska Organizacja Bojowa. Edelman tłumaczy kobiecie, jakie były powody tego wyroku: Lejkin nie chciał przekazać pieniędzy na broń dla powstańców, bo wydawał je na utrzymywanie córki, która żyła po aryjskiej stronie. Kobieta nie potrafi tego zrozumieć i zarzuca Edelmanowi okrucieństwo, a ten w odpowiedzi wyjaśnia jej, czym zajmował się jej ojciec w getcie. Jego praca polegała na liczeniu ludzi wysyłanych transportami do obozu. Dodaje też, że śmierć Lejkina nie była bezsensowna – nigdy później nikt nie odmówił im pieniędzy na broń. W ten sposób Edelman przechodzi do opowieści o Żydowskiej Organizacji Bojowej. Decyzję o utworzeniu tej formacji podjęto po akcji przesiedleńczej, kiedy w getcie zostało sześćdziesiąt tysięcy Żydów. Początkowo ŻOB liczył kilkaset osób, ale w styczniu tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku, czyli po kolejnych przesiedleniach, zmniejszył się do zaledwie osiemdziesięciu. Wtedy też doszło do pierwszych wystąpień zbrojnych i zaczął się bunt. Zasoby broni opozycjonistów wynosiły zaledwie dziesięć sztuk karabinów podarowanych im przez Armię Ludową. Wiele osób do walki używało tylko własnych rąk, ale i tak dochodziło do starć ulicznych, które często kończyły się rozstrzelaniem rebeliantów. Edelman opowiada przy tej okazji również o Hennochu Rusie, którego głos był decydujący podczas debat o powstaniu ŻOB-u. Rus miał chorego syna. Potrzebował transfuzji krwi, żeby móc przeżyć. Nie znalazł się żaden dawca, więc sam Edelman zdecydował się na ten czyn. Niestety wkrótce potem chłopiec zmarł, a Rus skrycie obwiniał za to bohatera. Kiedy doszło do tragicznych wydarzeń przesiedlania Żydów z getta, mężczyzna przyznał jednak: „dzięki tobie miał godną śmierć”. Fragment kończy się opowiadaniem o działalności konspiracyjnej ŻOB-u i strajku głodowym, jaki zorganizowali zbuntowani członkowie oddziału, oskarżający Edelmana o zbyt oszczędne gospodarowanie bronią. Niestety pokłosiem tych wydarzeń było zbiorowe samobójstwo. Edelman opisuje na koniec, jak powstańcy opuszczali getto kanałami pod odpowiednim nadzorem „przewodników”. Fragment jedenasty: Edelman opowiada o propozycji wystąpienia w filmie Andrzeja Wajdy, który opowiadałby historię Żydów z getta warszawskiego. Bohater miał w nim wystąpić w roli przewodnika, który oprowadza widzów po wszystkich ważnych miejscach. Co zaskakujące, nie przyjął tej propozycji. Mówił, że mógł to opowiedzieć tylko raz i już to zrobił. Fragment dwunasty: Dlaczego Edelman zdecydował się zostać lekarzem? Kiedy próbował otrząsnąć się z wojennych traum, trafił do Łodzi, gdzie postanowił się osiedlić. Jego żona zapisała go na medycynę, a jakiś czas później mężczyzna przypadkowo trafił na wykład, w trakcie którego usłyszał bardzo przekonującą definicję choroby jako łamigłówki do rozwiązania. Edelman poczuł wtedy, że jego powołaniem zarówno w getcie, jak i teraz było ratowanie ludzi, chronienie ich przed śmiercią, próba chociaż krótkiego przedłużenia im życia. To tutaj pada słynny fragment, który tłumaczy znaczenie tytułu książki: „Pan Bóg chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć chwilę dłużej, niż On by sobie życzył”. Zdążyć przed Panem Bogiem – to życiowa misja Edelmana. Fragment trzynasty: We fragmencie trzynastym Krall próbuje ustalić chronologię wydarzeń z powstania w getcie. Przytacza prawdopodobne dane na temat wyposażenia i liczebności niemieckich żołnierzy. Powstanie wybucha dziewiętnastego kwietnia o czwartej nad ranem. Toczą się pierwsze walki. Dochodzi do wybuchu miny-pułapki w pobliżu fabryki szczotek. To bardzo ważne wydarzenie w historii przebiegu powstania, ponieważ po nim Niemcy zaczynają się wycofywać i próbują wedrzeć się na pobliski strych. Tam Michał Klepfisz zasłania własnym ciałem broń okupanta i w ten sposób ratuje życie współtowarzyszy. Zostanie za ten akt odwagi odznaczony orderem Virtuti Militari. Edelman wspomina również o innych bohaterach. Mówi między innymi o Zygmuncie, który zdecydował się strzelać do trzech Niemców, sugerujących, że się poddają. Kiedy Krall pyta, czy Edelman nie miał wyrzutów sumienia z powodu złamania zasad fair play, odparł, że ci trzej odpowiadają za śmierć czterystu tysięcy ludzi, których zagazowano w Treblince. W dalszej części bohater opisuje swoje spotkanie ze Stroopem (czytaj: Sztropem) – esesmanem, którego powołano do składania zeznań przed Komisją do Badania Zbrodni Hitlerowskich. Stroop stanął przed zgromadzonymi w sali, również Edelmanem, na baczność, a kiedy prokurator powiedział, kim jest Edelman, odwrócił się w jego stronę, stuknął obcasami i zasalutował. To bardzo wymowna scena. Bohaterowi przypomina się również moment podpalenia getta i ogromna panika, jaka wówczas wybuchła. Ludzie tłoczyli się w dusznych schronach, pojawiły się pierwsze ofiary, każdy walczył o swoje życie, a liczył się przede wszystkim czas. Opowiada też, jak jedna z matek chroniących się z wieloma innymi osobami w piwnicy, zdecydowała się wypuścić na chwilę dziecko, żeby mogło zaczerpnąć powietrza. Chłopczyk został zwabiony przez niemiecki patrol cukierkiem i wskazał im miejsce schronu. W chwilę potem kryjówka została wysadzona w powietrze, a w wybuchu zginęło bardzo wiele osób. Edelman mówi wtedy, że porządek historyczny to tak naprawdę porządek umierania. Fragment czternasty: W nim Edelman podejmuje refleksję na temat tego, dlaczego przeżył. Chciałby wierzyć raczej, że to był przypadek, aniżeli ingerencja siły wyższej. Opowiada o sytuacjach, w których zaglądał śmierci w oczy, a jednak udało mi się wyjść z opresji. Wspomina, jak był pod ostrzałem, ale udało mu się uniknąć każdej z kilkunastu kul. Podejrzewa, że żołnierz, który do niego strzelał, miał wadę wzroku. Innym razem udało mu się uciec z potrzasku w wyniku niezwykłego zrządzenia losu. Został schwytany na ulicy przez żydowskiego policjanta i Niemca, bo zabrakło im ludzi do codziennego transportu. Wsadzono go na wóz, a w trakcie jazdy Edelman zauważył swojego kolegę – policjanta, który właśnie wracał z pracy. Powiedział Niemcowi, że wiezie jego brata i powinien go wypuścić. W ten sposób bohater po raz kolejny uniknął śmierci. Fragment piętnasty: Ostatni fragment książki rozpoczyna krótki opis tego, w jaki sposób działa ludzkie serce. Edelman mówi o nim, że jest mechanizmem jak każdy inny, a jednocześnie jest maszyną niezwykłą, bo potrafi się regenerować i przeprowadzać „remont na bieżąco”. Ta myśl skłania bohatera do podjęcia rozważań o ludzkim życiu i zasadności niektórych boskich wyroków. Jako lekarz nigdy nie jest pewien, czy uda mu się zwyciężyć w zmaganiach z Bogiem, ale każde ocalone przez niego istnienie przynosi dużą satysfakcję. Swoje powołanie widzi właśnie w nieustannym prowadzeniu tej gry z Bogiem i ze śmiercią. Książkę zamyka refleksja o tym, że Edelman jest jedynym ocalałym spośród czterystu tysięcy zabitych. Z pozoru ta proporcja wydawałaby się nieracjonalna, może nawet śmieszna, ale przecież każde życie stanowi sto procent, więc może to wszystko ma jakiś sens. Zdążyć przed Panem Bogiem - podsumowanie „Zdążyć przed Panem Bogiem” to reportaż Hanny Krall zawierający rozmowę autorki z Markiem Edelmanem – ostatnim żyjącym wówczas przywódcą powstania w getcie. Utwór jest również wzbogacony o relację odautorską, w której Krall zapisuje sprawozdanie z relacji bohaterów drugoplanowych. Najważniejszym wątkiem jest relacja z powstania w getcie warszawskim, którą Edelman zdaje w sposób niecodzienny. Unika jakichkolwiek ocen moralnych i stara się przedstawić fakty. Pozwala sobie nawet na wygłoszenie kontrowersyjnej opinii: jego zdaniem powstańcy mogli zdziałać zdecydowanie więcej w trakcie walk. Między innymi z tych powodów jego słowa nie spotkały się z aprobatą opinii publicznej. Życiowym powołaniem Edelmana stała się próba ratowania ludzi przed śmiercią, wydłużania ich czasu spędzonego na ziemi. Stąd tytuł – zdążyć przed Panem Bogiem. Zdążyć przed Panem Bogiem - warto wiedzieć Jeśli chciałbyś dowiedzieć się jeszcze więcej o lekturze, jesteś ambitny i zaciekawiony tą tematyką – zwróć uwagę na specyficzną budowę utworu. Krall wypracowała swój własny, niepowtarzalny styl prowadzenia reportażu. To krótka, czasami wprost lakoniczna, relacja, w której nie znajdziesz wyszukanych porównań, metafor i innych środków typowych dla prozy artystycznej. Krall jest bardzo oszczędna w słowach. Ona i jej przemyślenia nie są w utworze ważne. Ba! Nawet Marek Edelman nie jest ważny. Najważniejsze jest to, żeby opowiedzieć o tamtych wydarzeniach. To niezwykle trudne zadanie, bo wspomnienia, które przywołuje, są bolesne nie tylko dla autora wypowiedzi, ale również tysięcy ofiar Holocaustu rozproszonych po całym świecie. To już koniec naszego opracowania. Podobało Ci się? Podaj je dalej do znajomych, którym też może się przydać. Pamiętaj również, że ta praca jest pomocą w nauce, dlatego korzystając z okazji, zachęcamy cię do przeczytania albo wysłuchania lektury w całości. Przygotowaliśmy również pakiet materiałów edukacyjnych dla każdej grupy wiekowej dzieci i młodzieży, w tym opowiadania dla najmłodszych oraz film animowany "Zdążyć przed Panem Bogiem". Materiały pomogą włączyć się szkołom w obchody 19 kwietnia. Wszystkie treści będą dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. Publisher Description Wypracowania - Hanna Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem"Opisy wypracowań:Eksterminacja Żydów oczyma Marka Edelmana. Marek Edelman był jednym z niewielu żyjących świadków zagłady narodu żydowskiego. Na podstawie jego opisów Hanna Krall napisała książkę „Zdążyć przed Panem Bogiem”. To więc dzięki jego relacją poznajemy tragiczną rzeczywistość ówczesnych lat. Poniższe wypracowanie stanowi prezentacje stanowiska Edelmana na temat eksterminacji Żydów i powstania w warszawskim getcie. Wypracowanie zawiera 419 tytułu. Tekst stanowi omówienie i interpretację tytułu książki Hanny Krall. Tytuł - „Zdarzyć przed Panem Bogiem” nie stanowi symbolu ale jest określeniem funkcji jakie Marek Edelman przypisuje lekarzowi. Wszystkie opisy odzwierciedlają wypowiedzi tego bohatera ukazując tym samym podwójne znaczenie tytułowego sformułowania. Wypracowanie zawiera 376 historyczno – polityczna utworu. Wypracowanie omawia tematykę eksterminacji Żydów oraz powstanie w warszawskim getcie. Te zagadnienia stanowią bowiem problematykę polityczno – historyczną książki Hanny Krall pod tytułem – „Zdążyć przed Panem Bogiem”. W tekście ujęte zostały najważniejsze daty i nazwiska. Wypracowanie zawiera 501 i kształt artystyczny utworu. Poniższe wypracowanie omawia utwór Hanny Krall– „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Dokładnie przedstawiona jest geneza utworu, łącznie z datami wydania pozycji. Wyjaśniony jest gatunek lektury, jak wiadomo bowiem ze względu na kompozycję jest on trudny do określenia. Całość omawia szczegółowo kształt i wyraz artystyczny tej lektury. Wypracowanie zawiera 415 w getcie opisane w reportażu. Reportaż H. Krall jest książką o pamięci. Jest zapisem, trwających prawie trzy miesiące, wywiadów z jedynym ocalałym przywódcą powstania warszawskiego w getcie, doktorem Markiem Edelmanem. Opisuje życie i proces zagłady (eksterminacji) Żydów w getcie. Ukazuje dramatyczne losy ludzi, walczących już tylko o godną śmierć. Wypracowanie zawiera 508 „Gotowe wypracowania i opracowania lektur szkolnych” to zbiór profesjonalnie przygotowanych kilkudziesięciu ebooków. Tematycznie obejmują materiał edukacyjny z zakresu języka polskiego nauczany w szkole średniej, gimnazjum i podstawowej, z naciskiem na przygotowanie do matury. Każdy ebook to minimum 5, a zwykle 6-8 wypracowań z jednego zagadnienia, np. z określonej lektury, charakterystyka epoki literackiej, kluczowe motywy literackie, itp. Umieszczone w konkretnym ebooku wypracowania i opracowania lektury są propozycją szerszego spojrzenia na lekturę, jako że przedstawiają one najbardziej istotne aspekty danego zagadnienia, w tym np. charakterystyka głównych bohaterów, streszczenie, motywy Autora i inne. Wypracowania zostały przygotowane przez nauczycieli języka polskiego lub wybitnych maturzystów i pasjonatów ten jest także dostępny w serwisie za pomocą płatności sms-owych, jednak kalkulacja wyraźnie wskazuje na wyższe korzyści przy zakupie ebooka. Pojedyncze wypracowanie w serwisie kosztuje 2,46 zł (płatne sms), natomiast w przypadku ebooka za cenę 4,90 zł otrzymujecie Drodzy Państwo co najmniej 5 wypracowań, na bazie których znacznie łatwiej będzie Wam napisać własne wypracowanie lub też przygotować się do sprawdzianu. Krótko mówiąc za cenę dwóch sms-ów otrzymujecie 5-8 wypracowań, zamiast dwóch pobieranych z serwisu internetowego. GENRE Young Adult RELEASED 2019 25 January LANGUAGE PL Polish LENGTH 11 Pages PUBLISHER Psychoskok SIZE 2 MB More Books by Praca Zbiorowa
PAP/J. Kamiński. Hanna Krall, kronikarka losów polskich Żydów, mówi sama o sobie, że żyje życiem zwielokrotnionym - także swych bohaterów. We środę autorka „Zdążyć przed Panem Bogiem” kończy 85 lat, a w planach Wydawnictwa Literackiego jest jej nowa książka. Wydawnictwo Literackie zapowiada, że wkrótce jego nakładem
OpisSprzedam książeczki ze streszczeniami lektur szkolnych do liceum, są w bardzo dobrym stanie. Nie raz uratowały życie przed kartkówka :) Tango Zdążyć przed Panem Bogiem Dziady Inny świat Antygona Fraszki i treny Kochanowskiego

Obraz getta warszawskiego w „Zdążyć przed panem Bogiem”. Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskim. Głód w getcie. W getcie Żydzi umierali często w strachu i ciemności. Leżeli, słabi z głodu, w wilgotnej pościeli, czekając aż ktoś przyniesie im owies na wodzie lub coś, co zdołali wygrzebać ze śmietnika.

Widziałem kiedyś na Żelaznej zbiegowisko. Ludzie tłoczyli się na ulicy dookoła beczki – zwyczajnej drewnianej beczki, na której stał Żyd. Był stary, niski i miał długą nim stało dwóch niemieckich oficerów. (Dwóch pięknych, rosłych mężczyzn przy małym, zgarbionym Żydzie). I ci Niemcy wielkimi krawieckimi nożycami obcinali Żydowi po kawałeczku jego długą brodę, zaśmiewając się do który ich otaczał, też się śmiał. Bo obiektywnie było to naprawdę śmieszne: mały człowieczek na drewnianej beczce z coraz krótszą brodą, ginącą pod krawieckimi nożycami. Jak gag było jeszcze getta, więc w tej scenie nie czuło się grozy. Z Żydem przecież nic strasznego się nie działo: tyle że można go było bezkarnie na tej beczce postawić, że ludzie zaczynali już rozumieć, że to jest bezkarne, i że budził co?Wtedy zrozumiałem, że najważniejsze ze wszystkiego jest nie dać wepchnąć się na beczkę. Nigdy, przez nikogo. Rozumiesz?Wszystko, co robiłem potem – robiłem dlatego, żeby nie dać się wepchnąć.– To był początek wojny i jeszcze mogłeś wyjechać. Twoi koledzy uciekali przez zieloną granicę tam, gdzie nie było beczek...– To byli inni ludzie. To byli wspaniali chłopcy z kulturalnych domów. Świetnie się uczyli, mieli telefony w mieszkaniach i wisiały tam piękne obrazy. Oryginały, nie reprodukcje. Ja byłem przy nich niczym. Nie należałem do towarzystwa. Uczyłem się gorzej, śpiewałem brzydziej, nie umiałem jeździć na rowerze i nie miałem domu, bo moja matka umarła, jak miałem czternaście lat. (Colitis ulcerosa, wrzodziejące zapalenie jelit. Pierwszy pacjent, którego leczyłem w życiu, chorował dokładnie na to samo. Ale wtedy już były encorton i penicylina, i wyszedł z tego w parę tygodni).O czym mówiliśmy?– Że koledzy wyjechali.– Widzisz, przed wojną mówiłem Żydom, że ich miejsce jest tutaj, w Polsce. Że tu będzie socjalizm i tu powinni pozostać. Więc kiedy zostali i zaczęła się wojna, i zaczęło się dziać to, co działo się w tej wojnie z Żydami – czy miałem stąd wyjechać?Po wojnie ci koledzy okazali się dyrektorami japońskich koncernów albo fizykami amerykańskich agencji jądrowych, albo profesorami uniwersytetów. To byli bardzo zdolni ludzie, mówiłem ci.– Ale wtedy i ty już się podciągnąłeś. Już byłeś na papierach bohatera. Mogli cię przyjąć do swojego świetnego towarzystwa.– Proponowali, żebym przyjechał. Ale ja odprowadziłem na Umschlagplatz czterysta tysięcy osób. Ja sam, osobiście. Wszyscy przechodzili koło mnie, kiedy tam stałem przy bramie...Słuchaj – przestań mi już zadawać te bezsensowne pytania. „Dlaczego zostałeś”, „dlaczego zostałeś”.– Ależ ja cię w ogóle o to nie pytam.– ...– No?– Co „no?”.– Mów o kwiatach. Zresztą wszystko jedno o czym. Ale może być o kwiatach. Że je dostajesz w każdą rocznicę powstania, nie wiadomo od kogo. Trzydzieści dwa bukiety do tej pory.– Trzydzieści jeden. W sześćdziesiątym ósmym roku nie dostałem kwiatów. Było mi przykro, ale już w następnym dostałem znowu i dostaję do dzisiaj. Raz były to kaczeńce, w zeszłym roku róże, w tym żonkile – bo to są zawsze żółte kwiaty. Przynosi je bez słowa goniec z kwiaciarni.– Nie wiem, czy powinniśmy o tym pisać. Anonimowe żółte kwiaty... Tandetna literatura. Ciebie w ogóle trzymają się kiczowate historie. Te prostytutki na przykład, które dawały ci dzień w dzień bułkę. Czy zresztą wypada pisać, że w getcie były prostytutki?– Nie wiem. Pewnie nie. W getcie powinni być męczennicy i Joanny d’Arc, prawda? Ale jak chcesz wiedzieć, to w bunkrze na Miłej z grupą Anielewicza było kilka prostytutek i nawet jeden alfons. Taki wytatuowany, wielki, z bicepsami, który nimi rządził. Były to dobre, gospodarne dziewczyny. Przedostaliśmy się do ich bunkra, kiedy nasz teren zaczął się palić, i byli tam wszyscy – Anielewicz, Celina, Lutek, Jurek Wilner – tak cieszyliśmy się, że jeszcze jesteśmy razem... Tamte dziewczyny dały nam jeść, a Guta miała papierosy Juno. To był jeden z najlepszych dni w później przyszliśmy i to wszystko już się z nimi stało, i nie było Anielewicza ani Lutka, ani Jurka Wilnera – te dziewczyny znaleźliśmy w sąsiedniej schodziliśmy do weszli, ja byłem ostatni, i jedna z dziewczyn zapytała, czy mogą z nami wyjść na aryjską stronę. A ja odpowiedziałem: „Nie”.No cię proszę, nie każ mi dzisiaj tłumaczyć, dlaczego wtedy powiedziałem „nie”.– Czy wcześniej, będąc w getcie, miałeś szansę przejść na aryjską stronę?– Ja wychodziłem na aryjską stronę legalnie, dzień w dzień. Jako goniec szpitala nosiłem krew chorych na tyfus do badania do stacji sanitarno-epidemiologicznej na przepustkę. W getcie było wtedy zaledwie kilka przepustek: w szpitalu na Czystem, w Gminie, a w naszym szpitalu miałem ją tylko ja. Ludzie z Gminy byli dygnitarzami, chodzili do urzędów i jeździli dorożką. A ja szedłem z moją opaską ulicą, wśród ludzi, i wszyscy ludzie na mnie i na moją opaskę patrzyli. Z ciekawością, ze współczuciem, czasami z drwiną...Chodziłem tak codziennie na ósmą przez parę lat i w końcu nic mi się złego nie stało. Nikt mnie nie zatrzymał, nie wezwał policjanta, nawet się nie roześmiał. Ludzie tylko patrzyli. Tylko patrzyli na mnie...– Pytałam cię, dlaczego nie zostałeś na aryjskiej stronie.– Nie wiem. Dzisiaj już się nie wie takich rzeczy: dlaczego.– Przed wojną byłeś nikim. Więc jak się to stało, że trzy lata później byłeś już członkiem komendy ŻOB-u? Byłeś jednym z pięciu ludzi wybranych spośród trzystu tysięcy...– To nie ja powinienem tam być. Tam miał być... No, wszystko jedno. Nazwijmy go „Adam”. Skończył przed wojną podchorążówkę, brał udział w kampanii wrześniowej, w obronie Modlina. Wszyscy znali jego odwagę. Przez długie lata był moim prawdziwym dnia szliśmy razem Lesznem, na ulicy były tłumy ludzi i nagle jacyś esesowcy zaczęli rzucił się do ucieczki. On – ja sobie przedtem nie wyobrażałem, że on się może czegokolwiek bać. A on, mój idol, on był przyzwyczajony do tego, że zawsze miał broń: w podchorążówce, w Warszawie we Wrześniu, w Modlinie. Tamci mieli broń i on miał broń, więc był odważny. A kiedy stało się tak, że tamci strzelali, a on nie mógł strzelać – był już innym to właściwie bez słowa, z dnia na dzień; po prostu przestał działać. I kiedy miało być pierwsze posiedzenie Komendy, on się już nie nadawał, żeby tam iść. Więc ja dziewczynę, Anię. Zabrali ją na Pawiak – później wydostała się, ale jak ją zabrali, on się załamał zupełnie. Przyszedł do nas, oparł się rękami o stół i zaczął mówić, że i tak jesteśmy straceni i że nas wyrżną, że jesteśmy młodzi i powinniśmy uciekać do lasu...Nikt mu nie wyszedł – ktoś powiedział: „To dlatego, że ją zabrali. Teraz nie ma już po co żyć. Teraz zginie”. Każdy musiał mieć kogoś, wokół kogo kręciło się jego życie, dla kogo mógł działać. Bierność oznaczała pewną śmierć. Działanie było jedyną szansą przetrwania. Trzeba było coś robić, gdzieś krzątanina nie miała żadnego znaczenia, bo i tak wszyscy ginęli, ale człowiek nie czekał na swoją kolej krzątałem się wokół Umschlagplatzu – miałem dzięki naszym ludziom z policji wyprowadzać tych, którzy byli nam najbardziej potrzebni. Jednego dnia wyciągnąłem chłopaka z dziewczyną – on był z drukarni, ona była dobrą łączniczką. Zginęli oboje, on w powstaniu, ale zdążył wydrukować przedtem jedną gazetkę, ona na Umschlagplatzu, ale zdążyła przedtem ją to miało sens, chcesz zapytać?Żadnego. Nie stało się dzięki temu na beczce. To Umschlagplatzu mieściło się ambulatorium. Pracowały w nim uczennice szkoły pielęgniarskiej – była to zresztą jedyna szkoła w getcie. Prowadziła ją Luba Blumowa, która pilnowała, by wszystko było tak, jak ma być w prawdziwej, porządnej szkole: fartuchy śnieżnobiałe, czepki nakrochmalone, a dyscyplina wzorowa. Żeby wyciągnąć człowieka z Umschlagplatzu, trzeba było udowodnić Niemcom, że jest naprawdę chory. Chorych odsyłano karetkami do domu. Niemcy do ostatnich chwil podtrzymywali w ludziach przekonanie, że jadą tymi wagonami do pracy, a pracować może tylko zdrowy człowiek. Więc dziewczęta z ambulatorium, te pielęgniarki, łamały nogi ludziom, których należało ratować. Opierały nogę o drewniany klocek, a drugim klockiem uderzały, wszystko w swoich lśniących fartuszkach wzorowych czekali na załadowanie do wagonów w budynku szkolnym. Wyciągano ich stamtąd kolejno, piętrami, więc z parteru uciekali na pierwsze piętro, z pierwszego na drugie, a były tylko trzy piętra, więc na trzecim kończyła się ich aktywność i energia, bo wyżej nie można było iść. Na trzecim piętrze była wielka sala gimnastyczna. Leżało tam na podłodze kilkaset osób. Nikt nie stał, nikt nie chodził, nikt się w ogóle nie ruszał, ludzie leżeli, apatyczni i sali była wnęka. We wnęce kilku Ukraińców – sześciu, ośmiu może – gwałciło dziewczynę. Stali w kolejce i gwałcili ją, i kiedy kolejka się skończyła, dziewczyna wyszła z wnęki, przeszła przez całą salę, potykając się o leżących, biała, naga, zakrwawiona, i usiadła w kącie. Tłum wszystko widział i nikt nie powiedział słowa. Nikt się nie poruszył nawet i nadal trwało milczenie.– Widziałeś to czy ktoś ci opowiadał?– Widziałem. Stałem w końcu sali i widziałem wszystko.– Stałeś w końcu sali?– Tak. Opowiedziałem o tym kiedyś Elżbiecie Chętkowskiej. Zapytała: „A ty? Co ty wtedy zrobiłeś?”. „Nic nie zrobiłem – powiedziałem jej. – W dodatku widzę, że w ogóle nie ma sensu o tym wszystkim z tobą mówić. Nic nie rozumiesz”.– Nie wiem, dlaczego się rozzłościłeś. Elżbieta zareagowała tak, jak zareagowałby każdy normalny człowiek.– Wiem. Wiem także, co normalny człowiek powinien zrobić w takiej sytuacji. Kiedy gwałcą kobietę, normalny człowiek rzuca się w jej obronie, prawda?– Gdybyś rzucił się sam, zabiliby cię. Ale gdyby ci wszyscy ludzie wstali z podłogi – obezwładniliby Ukraińców z łatwością.– Nikt nie wstał. Nikt już nie był zdolny do wstania z podłogi. Ci ludzie byli zdolni tylko do czekania na wagony. A właściwie dlaczego mówimy o tym?– Nie wiem. Mówiliśmy, że trzeba się było krzątać.– Krzątałem się więc koło Umschlagplatzu – a ta dziewczyna żyje, wiesz?Daję ci słowo honoru. Ma męża, dwoje dzieci i jest bardzo szczęśliwa.– Krzątałeś się koło Umschlagplatzu...– ...i jednego dnia wyprowadziłem Polę Lifszyc. A nazajutrz Pola wpadła do domu i zobaczyła, że nie ma matki. Matkę pędzili już na Umschlagplatz, więc Pola pobiegła za kolumną, goniła tłum od Leszna do Stawek – narzeczony podwiózł ją rykszą, żeby mogła ich dopędzić – i zdążyła. W ostatniej chwili wmieszała się w tłum i poszła z matką do Korczaku wiedzą wszyscy, prawda? Korczak był bohaterem, bo poszedł z dziećmi dobrowolnie na do zakupu pełnej wersji książki------------------------------------------------------------------------
O "Zdążyć przed Panem Bogiem" w szkole. Czytać bez granic. O "Zdążyć przed Panem Bogiem" w szkole. Polonistyka Innowacje. DOI: 10.14746/pi.2022.16.12. CC BY-ND 4.0. . 123 165 366 334 356 416 145 235

zdążyć przed panem bogiem kartkówka