To była wrześniowa sobota. Joanna, pielęgniarka z 18-letnim stażem, dyżurowała na swoim oddziale w szpitalu psychiatrycznym. Około godz. 12 przyjęła pacjenta, wobec którego trzeba było zastosować środki przymusu bezpośredniego. Po dwóch godzinach odpięła zabezpieczenia, bo pacjent był spokojny, wiedział, gdzie jest.
Wielu pacjentów cierpiących na zaburzenia psychiczne do oddziałów psychiatrycznych: dziennych i całodobowych trafia stosunkowo często. Pandemia zmieniła ich funkcjonowanie - trzeba liczyć się ze zmianami organizacyjnymi. Wyjaśniamy, czego powinien spodziewać się chory, który zostanie przyjęty do placówki zamkniętej. Fot. PAP/P. Werewka Przyjęcia planowe w szpitalach psychiatrycznych zostały wstrzymane, a wskazania do hospitalizacji zostały ograniczone do pilnych przypadków. Co to oznacza? - Do szpitali przyjmowani są chorzy, którzy z powodu zaburzeń psychicznych zagrażają sobie, np. mają depresję i myśli samobójcze, albo kiedy zagrażają życiu i zdrowiu innych osób. Może się też zdarzyć, że choć na pierwszy rzut oka nie ma takiego zagrożenia, lekarz znając sytuację lub pacjenta uzna, że ta hospitalizacja jest konieczna – tłumaczy dr Marek Balicki, kierownik Biura Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Zawężenie wskazań nie jest jednak niczym nadzwyczajnym – także w promowanym w ostatnim czasie modelu psychiatrii środowiskowej hospitalizacja zalecana jest tylko w ostateczności. Zasadnicza zmiana polega na tym, że pacjent nie zostanie od razu przyjęty na oddział docelowy, lecz najpierw trafi na oddział lub pododdział tzw. przejściowy. Tam zostanie pobrany od niego wymaz w kierunku COVD-19 (chyba, że przyjeżdża z innego szpitala, już po badaniu). Dopiero gdy okaże się, że wynika badania jest ujemny, chory trafi na właściwy oddział. - W ten sposób chronimy tych pacjentów, którzy już są w szpitalu i wiemy, że nie są zarażeni. Tak będzie do zniesienia sytuacji epidemicznej – wyjaśnia prof. Piotr Gałecki Kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii. Terapie grupowe po nowemu Terapie grupowe, które odbywają się na oddziałach psychiatrycznych, dotychczas zawieszone, powoli powracają, choć z pewnymi ograniczeniami. - Terapie psychiatryczne polegają w większości na tym, że chorzy są w jednym pomieszczeniu i blisko siebie, bo ważna jest interakcja - to jeden z elementów terapeutycznych. Teraz te grupy będą musiały być mniejsze – maksymalnie sześcioosobowe, zapewne w większych pomieszczeniach, tak, aby były co najmniej cztery metry kwadratowe na pacjenta w terapii. Plus oczywiście częste wietrzenie i reżim sanitarny, jak odkażanie rąk, noszenie maseczek itd. – zapowiada specjalista. Przepustki i odwiedziny podczas hospitalizacji Ze względu na epidemię zostały wstrzymane przepustki. Zmieni się to prawdopodobnie wraz ze zniesieniem stanu epidemicznego. W większości szpitali wciąż obowiązuje zakaz odwiedzin, a w niektórych pacjentom nie wolno przekazywać paczek. Tam gdzie jest to możliwe, stosuje się kwarantannę paczek w osobnym pomieszczeniu. Odbiorem paczek od rodzin często zajmuje się wyznaczona osoba, czasem wyznaczony jest konkretny dzień ich przyjmowania. - Dążymy jednak do tego, aby i to jak najszybciej we wszystkich szpitalach powróciło do normy. I co ważniejsze - nie wolno ograniczać kontaktu ze światem zewnętrznym: szpital powinien ułatwić chorym taki kontakt przez telefon, czy przez komputer. W wielu szpitalach jest wewnętrzna sieć wi-fi, więc to nie problem – zaznacza dr Marek Balicki. Potrzebny kontakt ze światem zewnętrznym Specjaliści są zgodni co do tego, że ograniczanie kontaktów ze światem zewnętrznym bardzo niekorzystnie wpływa na pacjentów. - O ile można jakoś zorganizować wyjścia na spacer, to zwyczajnie chorym w szpitalach brakuje kontaktu z innymi osobami. Oczywiście to, jak to jest przeżywane to kwestie indywidualnie, ale co ciekawe problem nie dotyczy tylko osób z zaburzeniami psychicznymi. Śmiem twierdzić, że osoby zdrowe psychicznie o wiele gorzej znoszą izolację w kontaktach bezpośrednich z innymi osobami prawdopodobnie ze względu na brak doświadczenia w hospitalizacji psychiatrycznej – uważa dr Balicki. Specjaliści oceniają jednak, że dla pacjentów chorych psychicznie przebywających w czasie epidemii w szpitalu ten wyjątkowy czas nie był raczej jakimś dodatkowym stresorem. Ale trzeba zaznaczyć, że w większości byli to pacjenci, których i tak nie można było wypisać ze szpitala w związku ze zbyt ciężkim stanem lub pacjenci, którzy przebywają w szpitalu ze względu na detencję, czyli ich przymusowe tam umieszczenie i o ich wyjściu decyduje sąd. Teleporady się sprawdziły, ale podstawą jest kontakt osobisty Póki co nie ma statystyk, ilu pacjentów psychiatrycznych było hospitalizowanych w trakcie pandemii, jednak już wiadomo, że była to stosunkowo nieduża liczba w porównaniu do rozpowszechnienia zaburzeń psychicznych. Obecnie (stan na 15 maja) na przykład w oddziale psychiatrycznym w Zgierzu jest 5 pacjentów, w Łomży - żadnego, w Szczecinie - 2 pacjentów. To mniej niż się spodziewano. Paradoksalnie w szpitalach psychiatrycznych było także mniej zachorowań na COVID-19. Jednak choć pacjentów w szpitalach psychiatrycznych nie było dużo, nie oznacza to, że tych chorób było mniej. W większości otrzymywali oni pomoc w poradniach zdrowia psychicznego. - Dzięki temu, że Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministerstwo Zdrowia dopisali do koszyka świadczeń gwarantowanych teleporady, nie było problemu z dotarciem do pacjentów. Wiele osób z personelu przesunięto z oddziałów dziennych do poradni zdrowia psychicznego. Personel dzwonił do pacjentów, pacjenci mogli dzwonić do nas – podczas takiej teleporady można wystawić e-receptę, zwolnienie, zaświadczenie, skierowanie. I to się sprawdziło. W mojej opinii było to dobre rozwiązanie, pojawiło się, jak na nasze polskie warunki dość szybko i była to dobra odpowiedź na to co się działo – ocenia konsultant ds. psychiatrii. Oczywiście teleporady, choć zapewne wejdą do kanonu funkcjonowania, nie zastąpią tradycyjnej medycyny i rzeczywistych wizyt. Jak wskazują terapeuci, tzw. mowa ciała jest istotna w prowadzeniu psychoterapii, a w trakcie udzielania teleporady trudno jest często obserwacje niewerbalnych komunikatów. Nie zawsze też możliwe jest prowadzenie takiej terapii zdalnie, bo pacjent ma problem z mówieniem. - Plusem obecnej sytuacji jest to, że dzięki niej powstaną standardy, jak udzielać teleporady pacjentowi psychiatrycznemu, jak ją dokumentować itd. Ale nie oznacza to, że akcent zostanie przesunięty. W psychiatrii nie jest to wystarczająca forma pomocy, podstawą jest kontakt interpersonalny. Teleporadę można stosować, nawet często, u pacjenta, którego się zna, ale pierwsze wizyty, szczególnie przy trudnościach diagnostycznych, powinny jednak odbywać się poprzez osobisty kontakt – podkreśla prof. Gałecki. Monika Wysocka,
Stosowanie środków przymusu bezpośredniego. 1. Formy przymusu bezpośredniego: przytrzymywanie, przymusowe zastosowanie leków, unieruchomienie (pasy, uchwyty, prześcieradła, kaftan bezpieczeństwa), izolacja. Pacjenta należy unieruchamiać w pomieszczeniu jednoosobowym, a jeśli nie ma takiej możliwości – oddzielając pacjenta od
„Lot nad kukułczym gniazdem” nakręcono 40 lat temu. Ale dziś nie jesteśmy już świrami, których trzeba odizolować i karać za objawy. Tekst ukazał się w POLITYCE w styczniu 2015 r. Chciałabym więc napisać, że lekarze traktują nas z szacunkiem. Że warunki w szpitalach nie urągają naszej godności. Że wystarczy parę tygodni w szpitalu, aby dobrano odpowiednie leczenie. Tak chciałabym napisać. Mam 21 lat. Studiuję, gram w szachy, pracuję w hotelu. W wolnym czasie czytam, zwiedzam świat i szpitale psychiatryczne. Bo boją się, że sobie coś zrobię. Od różnych lekarzy dostaję różne diagnozy, ale leczą mnie na chorobę afektywną dwubiegunową. To podobno jakaś epidemia, choć sama uważam, że cierpię tylko na weltschmerz. Pogotowie dla normalnych – 112? Córka podcięła sobie żyły, boję się, że to tętnica.– Proszę się tym zająć na własną rękę. Zgodnie z prawem samo zgłoszenie myśli samobójczych zobowiązuje pogotowie ratunkowe do zabrania pacjenta do szpitala. W praktyce jednak okazuje się, że nawet poważna próba odebrania sobie życia może nie być wystarczającym powodem do przyjazdu karetki. Parę miesięcy temu moja przyjaciółka próbowała się zabić. Kiedy przestała odbierać telefony, zadzwoniłam na pogotowie; anonimowy pan w słuchawce – przed decyzją o wysłaniu pomocy – wyraził głęboką dezaprobatę, że sama nie pojadę sprawdzić, co się tam dzieje (ze Szczyrku do Elbląga), wypytał mnie o historię znajomości z Kasią oraz o to, czym się w życiu zajmuję. Po godzinie otrzymałam telefon: „Sprawdziliśmy, z koleżanką wszystko w porządku”. Kasia była parokrotnie hospitalizowana psychiatrycznie. Nie trzeba być lekarzem, żeby zobaczyć, że choruje na anoreksję. Próby samobójcze, przemoc w rodzinie, samookaleczenia – to wszystko powinno znajdować się w bazie danych o pacjencie, o ile taka istnieje i kogokolwiek interesuje. Następnego dnia Kasia zadzwoniła, aby podziękować mi, że wezwałam pogotowie. Do rana wymiotowała lekami psychotropowymi, których kilka paczek połknęła przed przyjazdem karetki. Wszystko było w porządku. Albo tak. Sama trafiam do szpitala na szycie ran. Kiedy już ląduję na stole chirurgicznym, słyszę od lekarza: „Co tak płytko? Mocniej nie umie się pani pociąć?”. Kiedy mówię, że nie chcę znieczulenia, pielęgniarka idzie po swoje koleżanki: „Chodźcie zobaczyć, prawdziwa masochistka!”. Następnym razem moje rany będą o wiele głębsze. Taka specyfika zaburzeń borderline. Głodni terapii Piątek, godzina 18. Czekamy na kolację. W pokojach, w stołówce, w sali do ping-ponga. Nikomu się nie spieszy, w piątki catering spóźnia się średnio o godzinę, stawiamy zakłady, czy zimne jedzenie będzie dało się przełknąć. Z reguły się nie da. Mam dietę wegetariańską, z czego cieszę się raz w tygodniu: kiedy pozostali dostają gulasz z serc; nawet jeśli po jajku na śniadanie na obiad dostanę jajka na twardo z ziemniakami. przyjeżdża kolacja, ustawiamy się w kolejce, nalewamy zimnej herbaty. „Z bromem” – żartujemy. – „A do posiłków dodają Prozac, żebyśmy nie narzekali”. Dostaję szare kulki, kiedy pytam panią kuchenkową, co to jest, ze smutnym uśmiechem odpowiada: „Podobno pyzy, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia”. Nie ma się co dziwić, budżet dzienny wynosi 4,75 zł na pacjenta. A jednak choć takie warzywa, jak fasola, brokuły, soja, dynia czy seler, spokojnie zmieściłyby się w tej kwocie, przez półtora miesiąca nie widziałam żadnego z nich. Kilka dni później o 6 rano obudzą mnie na ważenie. W ciągu dwóch tygodni schudłam parę kilo, co przy mojej wadze nie jest wskazane. „Pani Alicjo, nie musi pani więcej chudnąć; od dawna się odchudzamy?”; „Pani je cokolwiek czy nic nie je? Proszę się przyznać” – słyszę od pielęgniarek patrzących na mnie z dezaprobatą. Kiedy pójdę do prowadzącego terapeuty lub na spotkanie społeczności, usłyszę, że fakt, iż nie smakuje nam jedzenie, jest tak naprawdę komunikatem pochodzącym z naszej podświadomości: czegoś brakuje nam w terapii. Gdy sanepid śpi Nie da się dokręcić kranu w damskiej łazience. Nie mogę spać w nocy, bo jestem wyczulona na dźwięki, lata z atakami paniki zrobiły swoje – rytmiczne kapanie jest jak krople spadające na głowę w chińskich torturach. Hydraulik nie przyjdzie, bo kto ma za niego zapłacić? Któregoś dnia przeciekł sufit w stołówce, panie sprzątające godzinę zmywały podłogę szmatami, starając się nie oberwać odklejającym się tynkiem. Tak jest w ośrodku terapeutycznym, i to i tak jest luksus. Papieru toaletowego wystarcza do plastikowa zasłonka ciągle spada z prysznica, ale drzwi do toalety można zamknąć. Odwiedzam przyjaciółkę na oddziale w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, prestiżowym ośrodku w Warszawie. Przed wejściem do łazienki, a właściwie już metr od niej, muszę wziąć bardzo głęboki oddech, bo smród ekskrementów jest nie do wytrzymania. Groźba pielęgniarza: „Zamknij się, bo ci mordę gównem wysmaruję”, byłaby łatwa do spełnienia, czasem można zdrapać je ze ścian. Staram się nie widzieć załatwiających się starszych pań, co nie jest łatwe, bo drzwi do kabin nie mają klamek i jeśli nie trzymać ich ręką – a trzeba się nieźle nagimnastykować – uchylają się same. Parę lat temu, kiedy byłam na tym samym oddziale, starsze panie były najmniejszym problemem; wieczorem można było natknąć się również na pacjentów pijących tam wódkę i uprawiających seks. Inwestować w młodych Jeżeli o jakichkolwiek oddziałach można powiedzieć, że pacjenci znajdują się pod dobrą opieką, są to oddziały młodzieżowe. Codziennie odbywają się tam terapie, o każdej porze można porozmawiać z pielęgniarkami, które czuwają także na nocnej zmianie. Rzadko zdarza się, żeby zabrakło leków, w razie potrzeby psychiatra przyjeżdża niemal natychmiast. Trudno pozbyć się wrażenia, że filozofia, która za tym stoi, zamyka się w idei: „ratujmy tych, z których jeszcze będą ludzie”. Zwłaszcza że z reguły osoby, które trafiają na oddział młodzieżowy, nie są zbyt ciężkimi przypadkami. Takiej opieki nie ma w placówkach dla dorosłych, gdzie w rzeczywistości jest ona o wiele bardziej potrzebna. Oddział Zaburzeń Afektywnych w IPiN bardziej przypomina hospicjum niż oddział leczniczy. Pacjenci całymi dniami nie wstają z łóżek, jedyna terapia w tygodniu to ćwiczenia fizyczne, w których uczestniczy kilka osób. Poranne leki, śniadanie, obiad, popołudniowe leki, kolacja, wieczorne leki. Raz na jakiś czas pojawia się lekarz, żeby przeprowadzić rutynową kontrolę. Resztę czasu trzeba zagospodarować sobie samemu. A jak mają to zrobić osoby w depresji? Na oddziałach mieszanych, na które zazwyczaj trafiają ludzie z silnymi psychozami, agresywni czy zupełnie odcięci od rzeczywistości, personel zdaje się nie istnieć. Kradzieże, alkohol, narkotyki, seks, przemoc fizyczna z reguły nie spotykają się z żadną reakcją, a jeśli już jakaś nastąpi, jest nią zastrzyk uspokajający, pasy lub izolatka. Na oczach mojego znajomego pacjent powiesił się w łazience, moja przyjaciółka obserwowała w nocy, jak wynoszą ciało jej współlokatorki. Takie zdarzenia mogłyby wywołać wstrząs nawet u zdrowego człowieka, co dopiero u osoby z zaburzeniami psychicznymi. Oddziały tego typu nie tylko nie leczą, często mogą pogorszyć stan pacjenta. I chociaż żyjemy w XXI w., nie sposób udawać, że są czymś innym niż miejscem, często przymusowej, izolacji chorych od społeczeństwa. Matrix Choroba psychiczna, na którą cierpisz, zależy od miasta, w którym mieszkasz. Dokładniej – od mody, która akurat panuje wśród psychiatrów. Marian trafił do szpitala w wieku 18 lat. Diagnoza: zaburzenia schizotypowe. Uzasadnienie: na oddziale zadaje się głównie ze schizofrenikami. Od zaburzeń schizotypowych do schizofrenii jest już bardzo blisko, zwykle wystarczy drugie trafienie do szpitala, żeby „choroba się rozwinęła”. Brak objawów u pacjenta nie jest przeszkodą, można stwierdzić schizofrenię niezróżnicowaną – niepasującą do żadnego konkretnego typu, będącą mieszanką różnych zaburzeń, co więcej – często niepodatną na leczenie. Kiedy diagnoza wydaje się coraz bardziej nietrafiona, pacjentowi można zacząć wmawiać objawy: na podstawie diagnozy. Marian usłyszał od swojej psychiatry, że ma halucynacje, ponieważ ma schizofrenię, a skoro twierdzi, że halucynacji nie ma, to znaczy, że halucynuje, nie wiedząc o tym. Matrix. Przez cztery lata dostawał silne leki antypsychotyczne, po których objawy depresyjne tylko się nasilały. Trzy razy podejmował próby studiowania, ale brak możliwości skupienia i problemy z pamięcią nie pozwalały mu się uczyć, a lęki – pojawić się na egzaminach. Większość czasu spędzał w domu, grając w gry komputerowe, wstanie z łóżka zajmowało mu parę godzin, tak samo jak zaśnięcie. Żeby się nie bać, zaczął pić, po pewnym czasie uzależnił się od alkoholu i narkotyków. Próby leczenia się u innych psychiatrów zawsze kończyły się tym samym. Raz postawiona diagnoza jest jak piętno, którego nie sposób zmyć. Kto podważy kompetencje lekarza na podstawie słów pacjenta? Tylko naprawdę dobry lekarz, a takich jest, niestety, mało. Kiedy Marian zamieszkał ze mną w Warszawie, namówiłam go na wizytę u psychiatry, u którego sama leczę się od paru lat. Po raz pierwszy dostał receptę na leki antydepresyjne, które teraz zażywa od kilku miesięcy. Studiuje, nie ćpa i nie pije, a wieczorami zasypia szybciej ode mnie. Choroba, na którą nigdy nie chorował, zabrała mu cztery lata życia. Diagnoza nie tylko wywołuje objawy, może je również niwelować. Kiedy Anna poszła do pielęgniarek, mówiąc, że nie może już wytrzymać męczących ją głosów, usłyszała: „Pani nie ma schizofrenii, więc nie może mieć pani omamów”. Parę dni później skończyła przywiązana pasami do łóżka, bo nikt nie mógł jej powstrzymać od uderzania głową w ścianę. Przychodzę do Instytutu na spotkanie – coś pomiędzy terapią grupową a wspólnym zastanawianiem się, co zrobić z Anną, której leczenie nie przynosi efektów. Poza nią, mną i jej rodzicami w rozmowie bierze udział dwóch lekarzy, trzy panie psycholog (w tym dwie na stażu) i pielęgniarki. Pierwsze pół godziny przebiega bez zakłóceń – do momentu, w którym Anna dostaje ataku paniki z halucynacjami: krzyczy, że widzi czerń, nie ma pojęcia, gdzie się znajduje, jest przekonana, że umiera. Potem już tylko krzyczy. Rodzice siedzą wbici w fotel, a lekarka, patrząc na stażystki, pyta: „jak panie interpretują to, co się tutaj dzieje?”. Nie mam dyplomu, nie studiuję psychiatrii, ale posiadam pewną podstawową wiedzę, nie tylko teoretyczną, ale również z autopsji. Proponuję, żeby wyprowadzić Annę z sali, ponieważ jednym z podstawowych sposobów, które pozwalają zmniejszyć atak paniki, jest, jak w przypadku astmy, zmiana miejsca. Lekarka przypomina sobie o mojej obecności. „A pani co powiedziałaby o zaistniałej sytuacji?”. Wstaję i wychodzę na korytarz. Po paru minutach znajduję innego lekarza i mówię mu, co się dzieje. Idzie ze mną, zabiera Annę z sali, prowadzi ją do gabinetu, podaje leki. Wychodzę ze szpitala i pod bramą wypalam trzy papierosy pod rząd. Nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą widziałam. Jaką granicę trzeba przekroczyć, żeby, będąc lekarzem, patrzeć na cierpiącego człowieka bez mrugnięcia okiem, bez jakiejkolwiek próby pomocy? Pociągnąć za sznurki Wojtek zostaje przewieziony do szpitala tworkowskiego z Ośrodka Terapeutycznego Komorów. Sanitariusze umieszczają go w jednoosobowej przeszklonej sali. Dostaje zakaz opuszczania łóżka. O zapaleniu papierosa nie ma mowy, żeby pójść do toalety, musi zawołać pielęgniarki, krzycząc na cały korytarz o swoich potrzebach fizjologicznych. A im wcale się nie spieszy: – Jestem zajęta.– Mam sikać na podłogę?!– Spróbuj, to wylądujesz w pasach. Jedzenie przynoszą mu do łóżka, bez sztućców. Musi czekać, aż wystygnie, a potem je ziemniaki i bigos palcami. Nie ma gdzie umyć rąk. Przez tydzień nie dostaje możliwości skorzystania z prysznica. Jest w pełni świadomy, nie wykazuje tendencji autodestrukcyjnych, nie jest agresywny. Nie może jednak wyjść ze szpitala na własne żądanie, ma całkowity zakaz odwiedzin. Wreszcie udaje mu się skontaktować ze znajomymi, którzy mają kontakt z ordynatorem szpitala. Z dnia na dzień sytuacja zmienia się diametralnie. Wojtek zostaje przeniesiony do zwykłej sali, je posiłki w stołówce, może palić i korzystać z łazienki. Lekarze i pielęgniarki traktują go normalnie. Po paru dniach zostaje wypisany z oddziału. W stanie stabilnym Po zatruciu lekami w szpitalu ogólnym przeprowadzają mi testy wątrobowe. Czekam na korytarzu na wyniki, starając się nie zasnąć. Moje struny głosowe nie działają, kiedy w końcu udaje mi się wyharczeć prośbę o wodę, przechodzący pielęgniarz śmieje się: patrzcie, jaka pijana! Wyniki badania krwi w normie. Zostaję przewieziona do szpitala psychiatrycznego z notatką na wypisie: „pacjentka zorientowana w miejscu i czasie”. Jestem pewna, że znajduję się w Warszawie, a moja matka właśnie pojechała po przyjaciółkę na Dworzec Centralny. Dopiero następnego dnia dotrze do mnie, że cały czas byłam w Toruniu. „Wypisany w stanie stabilnym” to fraza, która obowiązkowo pojawia się na każdym wypisie ze szpitala psychiatrycznego. W stanie stabilnym są osoby tydzień po próbie samobójczej, anorektyczki i bulimiczki wyrzucone za objawy, osoby w głębokiej depresji. Osoby, które albo sprawiają wrażenie czujących się dobrze, albo takie, które nie rokują poprawy. Zostałam karnie „wypisana w stanie stabilnym” z oddziału F1 Instytutu Psychiatrii i Neurologii po tym, jak pijąc wódkę z maślanką podaną przez kraty w oknie, próbowałam się pociąć. Wcześniej na oddziale piłam wielokrotnie, ale pielęgniarze przymykali oko, nie wchodzili do palarni, zamykali za nami drzwi. Dopiero kiedy afera robi się głośna, szczerze zdziwiony personel reaguje. Po wypisie spędziłam trzy tygodnie z kolegą poznanym w szpitalu, alkoholikiem, który na oddziale napił się pierwszy raz po trzech latach abstynencji. Prawie nie wychodziliśmy z mieszkania, podłoga kleiła się od rozlanego alkoholu. „Idyllę” przerwały ataki padaczki i delirium Adama. W stanie zagrożenia życia on trafił na prywatny detoks, ja niedługo potem znów wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. „W stanie stabilnym” została również wypisana moja koleżanka z ośrodka w Komorowie. Podczas pobytu na oddziale dokonała głębokich samookaleczeń, zarówno cięć, jak i przypaleń. Długie rękawy wystarczyły, żeby ukrywać to przez dwa tygodnie. Tydzień po wypisie Ola trafiła do szpitala w Tworkach na ponad dwa miesiące. Freud wiecznie żywy Kiedy mówię mojemu psychiatrze, że na kognitywistyce robię kurs analizy danych z funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, cieszy się: „Mamy taki sprzęt w instytucie”, a potem żartuje: „Ale nikt nie umie z niego korzystać”. Może to żart tylko w połowie. Badania elektroencefalografem, sprawdzające aktywność bioelektryczną mózgu, są w szpitalach przeprowadzane wyjątkowo szybko i bez zbędnego przygotowania. Przez dziesięć minut pacjent leży na płasko z zamkniętymi oczami, a pielęgniarka co jakiś czas uderza w łóżko koło jego uszu, żeby nie zasnął. Tymczasem pełne badanie EEG powinno trwać co najmniej godzinę, sprawdzać reakcje pacjenta na zróżnicowane bodźce, mierzyć aktywność jego mózgu również w czasie drzemki. Przez minimum osiem godzin przed badaniem nie wolno pić napojów o wysokiej zawartości kofeiny, badanie nie powinno być przeprowadzane na czczo ani po znacznym wysiłku fizycznym. W rzeczywistości nikt nawet nie pyta, czy wymogi zostały spełnione. Bo pośpiech, bo koszty. Także terapie, jeśli w ogóle mają miejsce, nie są na poziomie, jakiego można wymagać od współczesnej medycyny. Kiedy w ośrodku terapeutycznym w Komorowie po raz dziesiąty w ciągu godziny słyszę słowo „podświadomość”, chce mi się płakać. Terapeutka i inni pacjenci potrafią stworzyć teorię na mój temat na podstawie rysunku – niezależnie od intencji, z jaką go tworzyłam, widać na nim marzenia o rodzinie i dzieciach. Czarne kredki świadczą o smutku, a ciepłe kolory o radości. Głównym tropem dla mojego terapeuty indywidualnego są rzeczy, którym zaprzeczam, zwłaszcza jeśli zaprzeczam zdecydowanie. Nie ma sensu powoływać się na logiczne argumenty. Psychoanalityk uważa, że wyjechałam na studia, żeby uciec przed moją terapeutką; kiedy mówię, że mojego kierunku nie było w Warszawie, okazuje się, że specjalnie wybrałam taki kierunek. Niczego nie można obalić, bo ostateczny argument to zawsze: „zepchnęła to pani głęboko do podświadomości”. Freud wiecznie żywy. Całe szczęście, że istnieje jeszcze prywatna służba zdrowia. Za wizytę u dobrego psychiatry lub terapeuty trzeba zapłacić co najmniej 100 zł, a ceny placówek 24-godzinnych są astronomiczne. Jeśli kogoś na to stać, jest nadzieja na normalne funkcjonowanie. Przechodzenie terapii stało się w ostatnich latach modne – sesje coachingowe, warsztaty samorozwoju, psychoterapia humanistyczna czy procesu, szukanie sensu życia razem z mentorem. To już niemal zwykła rozrywka dla tych, którzy mają pieniądze, niekoniecznie problemy. Niestety, bez pomocy zostają ci, którzy najbardziej jej potrzebują: poważnie chorzy, bez wsparcia ze strony rodziny, którym psychika nie pozwala na podjęcie pracy, żeby zarobić na profesjonalne leczenie. Trafiają do publicznych placówek, dostają leki, chwilowy dach nad głową – i niewiele więcej. Żadnej Zielonej Karty. Wychodzą ze szpitala „w stanie stabilnym” zazwyczaj po to, żeby wrócić.
Emirowi udaje się zmylić pościg i uciec. Songul zarzuca Melike, że nie umiała uspokoić dziecka. Kumru, mimo zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym, udaje się zadzwonić do matki. Munever jedzie do szpitala, tam widzi Kumru w kaftanie bezpieczeństwa. Dziewczyna rzuca się jej w ramiona i błaga, aby ją wyciągnęła.
Pacjenci, którzy zgodzili się na pobyt w szpitalu psychiatrycznym, nie będą w nim przetrzymywani. Projekt rozporządzenia dotyczący postępowania w sprawach przyjęcia oraz wypisania ze szpitala psychiatrycznego, który trafił do konsultacji publicznych, uściśla, że mają zostać wypisani do domu niezwłocznie, gdy ich stan poprawi się na tyle, że nie będą już wymagali hospitalizacji. Projekt określa też sposób postępowania w przypadku zarządzenia przez sędziego wizytującego szpital psychiatryczny natychmiastowego wypisania osoby przebywającej w tym szpitalu. Prócz sposobu przyjęcia i wypisania ze szpitala projekt ustala wzory skierowań oraz zawiadomień kierownika szpitala psychiatrycznego oraz sądu opiekuńczego o przyjęciu do szpitala oraz zawiadomień sądu opiekuńczego o wypisaniu i o pozostaniu w szpitalu za zgodą pacjenta. Regulacja ma chronić prawa i godność osób przyjmowanych i wypisywanych ze szpitali psychiatrycznych. Autorzy projektu oceniają ich liczbę na ponad 230 tys., w tym 205 tys. osób objętych opieką całodobową i ok. 26 tys. objętych opieką dzienną.
Nie oznacza to jednak, że nie możesz skorzystać z pomocy lekarza w szpitalu psychiatrycznym. W sytuacjach zagrożenia Twojego życia lub zdrowia masz prawo do pomocy nawet bez skierowania. Jeżeli zgłosisz się do izby przyjęć w szpitalu psychiatrycznym bez skierowania, to ostateczną decyzję o leczeniu podejmuje lekarz.
Nowe/ Potrzebuje kontaktu z mamą/tatą jak mam mogę się kontaktować? Będąc w szpitalu psychiatrycznym masz prawo do kontaktu z bliskimi. Kontakt taki powinien być możliwy telefonicznie oraz podczas odwiedzin. Masz prawo do intymności rozmów i spotkań z bliskimi. Zwykle w regulaminach szpitali lub oddziałów opisane są godziny, w których odwiedziny są możliwe. Określane są też limity osób odwiedzających. Odwiedziny bywają ograniczane w sytuacjach szczególnych, np. w czasie pandemii COVID-19. Chodzi wtedy o to, aby ograniczyć możliwość zakażenia się pacjentów wirusem. Decyzje o zmianie zasad odwiedzin czy ich czasowe wstrzymanie powinny zostać wydane na piśmie. Powinieneś wiedzieć też, kto je wprowadził i z jakiego powodu. Kontakt telefoniczny może mieć być częstszy, ale również na określonych zasadach, np. (poza szczególnymi sytuacjami) kontakt telefoniczny nie jest możliwy w czasie ciszy nocnej lub w trakcie zajęć. W większości szpitali psychiatrycznych dla dzieci i nastolatków nie jest możliwe posiadanie własnych telefonów. Powody dla których tak się dzieje zostały opisane w innej odpowiedzi. W takiej sytuacji pacjenci mogą korzystać z telefonów szpitalnych. Nowe/ Czy podczas pobytu w szpitalu będzie mogła ze mną być mama? W trakcie pobytu w szpitalu psychiatrycznym mają miejsce odwiedziny najbliższych i spotkania rodzinne. Ich długość, częstość i sposób odbywania się regulowane są zasadami szpitala, zależnymi od sytuacji epidemiologicznej - czyli występowania infekcji w oddziale, np. grypy czy infekcji w regionie i kraju, np. ilością zakażeń COVID. Możesz więc widzieć się z mamą czy tatą na zasadach, które powinny być przedstawione Tobie i Twoim rodzicom. Nikt też nie może utrudniać Ci kontaktu telefonicznego z najbliższymi. Staramy się jednak ograniczyć stałe przebywanie rodziców z pacjentami na oddziale, zależnie od wieku leczonego w szpitalu dziecka. Umożliwia mu to oderwanie się od różnych trudnych spraw poza szpitalem, w tym tych domowych i zastanowić się nad nimi. Nawet jeśli masz poczucie, że to mama czy tata jest Twoim głównym źródłem wsparcia, z jakiegoś powodu znalazłeś się w szpitalu w poszukiwaniu innej niż w domu pomocy. Czemu chcesz, aby w szpitalu była z Tobą mama? Czy jest Ci łatwo radzić sobie samodzielnie z różnymi trudnymi sytuacjami? Może właśnie brak takiej umiejętności to część Twojego problemu. Szpital to bezpieczne miejsce, aby się tego dowiedzieć i doświadczyć samodzielności. Ponadto w szpitalu ważne są też relacje z innymi pacjentami. Obecność mamy czy taty może takie doświadczenie utrudnić. Nowe/ Dlaczego nie mogę w szpitalu zrobić makijażu twarzy (dziewczęta nastoletnie)? Dorośli mają prawo oczekiwać od nastolatków różnych rzeczy. W tym również w szpitalu. Oczekiwania z czegoś wynikają, mają jakiś cel. Warto się spytać o powody tego czy innego zakazu i nakazu. Jeśli po wyjaśnieniach nadal się z oczekiwaniem dorosłych nie zgadzasz, to rozsądnie jest zrobić dwie rzeczy: zastosować się do zakazu lub nakazu oraz poprosić o interwencję Rzecznika Praw Pacjenta lub inną dorosłą osobę mającą autorytet, która nie jest bezpośrednio zaangażowana w prowadzenie zakazu. Zawsze możesz poprosić też o przekazanie Tobie i Twoim bliskim zakazu na piśmie z określeniem osoby, która za niego odpowiada. Zakaz robienia makijażu nie jest jakąś uniwersalną zasadą w oddziałach psychiatrycznych. W wielu oddziałach jest dozwolony, w części miejsc w jedynie ograniczonej formie, a w części miejsc zdecydowano się na jego zakaz. Wynika to z różnej organizacji pracy i możliwości zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom. Nie uważamy, że makijaż jest szkodliwy! Jednak buteleczki, pojemniczki i inne opakowania przyborów do makijażu mogą stanowić przedmioty niebezpieczne i służyć do zachowań autoagresywnych. Nawet jeżeli ten problem Ciebie nie dotyczy, są inne osoby, które mogą użyć Twoich rzeczy do robienia sobie krzywdy. Bezpieczeństwo jest powodem większości ograniczeń w szpitalach psychiatrycznych! Nie zawsze oddział posiada odpowiednią ilość osób z personelu, aby liczne kosmetyki były przechowywane np. w depozycie, schowku pod kluczem albo u pań pielęgniarek i stosowane pod ich nadzorem. O tym, dlaczego wprowadzono zakaz makijażu i czy jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji w Twoim oddziale najlepiej porozmawiaj ze swoim lekarzem. Nowe/ Dlaczego nie mogę mieć przy sobie telefonu komórkowego? Osoby przebywające w szpitalu psychiatrycznym mają nieograniczone prawo do komunikacji ze światem zewnętrznym. Nikt nie może pozbawiać ich możliwości kontaktu z bliskimi. Personel ma obowiązek zapewnić intymność i dyskrecję komunikacji z bliskimi. Telefon w oddziale powinien być w pełni dostępny dla pacjentów. W wielu oddziałach psychiatrycznych niedopuszczalne jest jednak posiadanie telefonu komórkowego. Jest kilka powodów dla których tak się dzieje. Większość z nich ma aparaty fotograficzne, możliwość nagrywania filmów oraz dostęp do Internetu. Robienie zdjęć i nagrywanie w oddziałach psychiatrycznych nie może mieć miejsca! Każdy pacjent ma prawo do prywatności, intymności, tajemnicy swojej choroby i leczenia, w tym tego, że w ogóle znajduje się w szpitalu. Ujawnienie zdjęć czy filmów z oddziału psychiatrycznego, zwłaszcza ich publikacja w Internecie, np. w mediach społecznościowych, może mieć poważne, czasem trudne do przewidzenia skutki. Są osoby, które tygodniami, miesiącami, a nawet latami zastanawiają się, jak powiedzieć bliskim o swoich problemach, chorobie i konieczności leczenia psychiatrycznego. Potrzebują dużo czasu, aby samemu zaakceptować te fakty i nawet nie chcą myśleć o możliwości ujawnienia takich informacji większej grupie (obcych) ludzi. Może Tobie w chwili hospitalizacji ujawnienie informacji o miejscu swojego pobytu wydaje Ci się akurat dobrym pomysłem. Weź jednak pod uwagę, że z czasem możesz nie być z tego już tak zadowolony/zadowolona. Tak czy inaczej, robienie zdjęć i filmów w oddziale psychiatrycznym oraz ich publikacja są łamaniem praw innych pacjentów. Zdarzało się w przeszłości, że do sieci trafiały zdjęcia z oddziałów osób, które nawet nie zdawały sobie z tego sprawy. Telefony są też zakazane z powodu możliwości użycia ich fragmentów do zachowań autoagresywnych. Ponadto wiele osób hospitalizowanych w oddziałach psychiatrycznych ma też problem uzależnienia od mediów społecznościowych i korzystania z komórek. Ograniczenie ich dostępności ma pomóc w leczeniu. Informacja o tym, że użycie telefonu komórkowego jest zakazane, powinna być umieszczona w regulaminie oddziału lub w osobnym komunikacie kierownika oddziału czy dyrektora szpitala. Niedopuszczalne jest jednak, aby brak osobistych telefonów uniemożliwiał kontakt z rodziną. Nowe/ Dlaczego personel nie informuje nas na temat naszej choroby? Masz prawo, bez względu na wiek, uzyskać informację na temat swojego stanu zdrowia, dowiedzieć się, jaką masz diagnozę i możliwości leczenia. Informacja ta powinna być Ci przekazana w przystępnej i zrozumiałej dla Ciebie formie. Porozmawiaj ze swoim lekarzem na ten temat. Jeżeli masz poczucie, że łamane jest Twoje prawo do informacji na temat swojego stanu zdrowia, skontaktuj się z Rzecznikiem Praw Pacjenta. Dlaczego koleżanki z sali mogą wyjść na spacer, a ja nie? Pacjenci w szpitalu mają prawo do weekendowych przepustek oraz do wychodzenia pod opieką bliskich. W wielu oddziałach odbywają się też spacery czy zorganizowane wyjścia z personelem. Istnieje kilka powodów, dla których Twoje prawo do swobodnego przemieszczania się może być w szpitalu ograniczone. Po pierwsze dzieje się tak, gdy jesteś w oddziale krótko i personel jeszcze słabo Cię zna. Wówczas trudno ocenić, czy Twój stan zdrowia pozwala na bezpieczne wyjścia. Po drugie możesz mieć ograniczoną możliwość wychodzenia z oddziału, gdy istnieje zagrożenie dla Twojego zdrowia lub życia, np. z powodu tendencji czy myśli samobójczych. Wyjścia są też ograniczone z powodów epidemiologicznych, np. w okresie epidemii Covid19. Pamiętaj, wyjścia i przepustki z oddziału to TWOJE PRAWO, a nie przywilej. Powody, dla których Twoje prawo swobody przemieszczania się jest ograniczone, muszą być Ci przedstawione. Czy mogę mieć w szpitalu ulubioną zabawkę? Istnieją zasady dotyczące tego, co można, a czego nie można mieć ze sobą w szpitalu psychiatrycznym. Mają one za zadanie zapewnić bezpieczeństwo jego pacjentom. Zasady mogą nieco różnić się w poszczególnych szpitalach. Zwykle nie sprzeciwiamy się przynoszeniu ulubionych przytulanek i maskotek, ale zwracamy uwagę, czy zabawki są dla wszystkich bezpieczne. Jeśli nie możesz mieć ze sobą jakiejś zabawki, to na pewno istnieje dla tego ważny powód. Personel szpitala powinien Ci wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Czy w szpitalu mogę mieć swoje pieniądze? Regulaminy wielu oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży nie dopuszczają posiadania przy sobie pieniądze. Nie zaleca się również przynoszenia cennych przedmiotów — po prostu trudno je upilnować. Do czego potrzebujesz pieniędzy w szpitalu? Czy w okolicy jest sklep, w którym chciałbyś zrobić zakupy? Zakaz posiadania pieniędzy przy sobie nie oznacza, że nie możesz korzystać ze swoich pieniędzy. W razie potrzeby pieniądze mogą być pozostawione dla Ciebie w depozycie, tj. w bezpiecznym schowku na oddziale, np. u pań pielęgniarek. Każdy punkt regulaminu oddziału powinien być dla Ciebie jasny. Jeśli masz jakieś wątpliwości, po prostu poproś o ich wyjaśnienie osobę z personelu. Dlaczego, będąc w szpitalu, nie mogę mieć słodyczy przy sobie? W wielu szpitalach psychiatrycznych występują ograniczenia dotyczące rodzaju czy ilości jedzenia, które można mieć przy sobie. Dotyczy to zwłaszcza osób z trudnościami w obszarze odżywiania się, np. osób z bulimią, anoreksją czy napadowym objadaniem się. Słodycze są niezdrowe, a dla poszczególnych osób szczególnie niekorzystne, np. dla przyjmujących neuroleptyki — leki, których skutkiem niepożądanym jest często wzrost apetytu i w efekcie przyrost masy ciała. Ograniczenie dostępu do słodyczy ma wówczas na celu zmniejszenie ryzyka szybkiego i niekontrolowanego przyrost wagi. Jeśli zadajesz to pytanie, to pewnie nie wytłumaczono Ci dobrze w szpitalu powodów, dla których nie możesz mieć ze sobą słodyczy. Zapytaj o to! Jeśli odpowiedź Cię nie przekona, możesz poprosić o pomoc Rzecznika Praw Pacjenta. O czym należy pamiętać na rozprawie w sądzie? Wizyta w sądzie, zwłaszcza w sytuacji, w której rozprawa dotyczy nas bezpośrednio, jest niewątpliwie ważnym wydarzeniem. Należy jednak pamiętać, że dla sądu w sprawach rodzinnych najważniejsze jest dobro dziecka. Wszystkie decyzje sędziego, będą podejmowane z myślą o jak najlepszym zabezpieczeniu sytuacji dziecka. Dlatego to bardzo ważne, aby na zadawane przez sędziego pytania odpowiadać zgodnie z prawdą i wyczerpująco. Tylko znając dokładnie całą sytuację, sąd będzie mógł podjąć dobrą decyzję. Możesz zadawać sędziemu pytania, jeśli czegoś nie rozumiesz czy nie wiesz, jak się zachować. Pamiętaj, żeby na sali rozpraw nie używać telefonu. Najlepiej wyłącz go przed wejściem. Co decyduje o tym, gdzie zostanie umieszczone dziecko, które złamało prawo? Jeśli dziecko złamie prawo, sąd stosuje wobec niego najlepszy sposób oddziaływania wychowawczego lub poprawczego, przewidziany w Ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich. Ta ustawa przewiduje różne rodzaje środków, w zależności od tego w jaki sposób dziecko złamało prawo. Sąd może np. udzielić upomnienia albo orzec nadzór kuratora sądowego. Może też zastosować inne środki, takie jak umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym lub zakładzie poprawczym. Wszystko zależy od rodzaju i charakteru zachowania albo rodzaju popełnionego przez dziecko czynu, okoliczności jego popełnienia i stopnia zdemoralizowania. Ważne jest, czy wcześniej wobec dziecka były już stosowane jakieś środki wychowawcze. Jeśli nie przyniosły efektów to wówczas należy zastosować ostrzejszy środek. Przed wydaniem postanowienia o umieszczeniu w młodzieżowym ośrodku wychowawczym albo zakładzie poprawczym sąd ma obowiązek zasięgnąć opinii biegłych na temat dziecka (np. psychologa, pedagoga), aby ustalić jak najlepszy sposób pomocy i wsparcia. Co będzie, jeśli z jakichś powodów losowych będę musiał opuścić szpital? Czy można otrzymać przepustkę? W szpitalach i oddziałach psychiatrycznych pacjentom przysługuje możliwość kilkudniowej przepustki nie wiążącej się z koniecznością wypisu. Służy ona przede wszystkim do sprawdzenia, czy czujesz się już na tyle dobrze, by być wypisanym do domu. Jeśli Twój lekarz nie chce dać Ci przepustki, to dopytaj o powody tej decyzji. Zwykle przepustka udzielana jest w końcowym okresie hospitalizacji. Musi być uzgodniona z Twoimi rodzicami/opiekunami. Biorą oni odpowiedzialność za Ciebie na ten czas. W okresie pandemii COVID lub z innych powodów przepustki mogą być na pewien czas wstrzymane. Decyzja taka powinna być jednak pisemna i w jasny sposób określać, na jak długo ona obowiązuje. W wielu szpitalach i oddziałach, jeśli stan pacjenta na to pozwala, możliwe są też krótkie wyjścia z oddziału pod opieką rodziców. Nie ma na to żadnych przepisów i bywa to różnie rozwiązywane w poszczególnych miejscach. Jak zachować ciągłość leczenia, gdy pacjent kończy 18 lat, a kolejka do poradni zdrowia psychicznego dla dorosłych jest bardzo długa? Ukończenie 18 lat nie oznacza, że nie można korzystać z pomocy psychiatry dzieci i młodzieży. Do końca nauki w szkole ponadpodstawowej (do ukończenia 21 lat) można korzystać z pomocy ośrodków dedykowanych dzieciom i młodzieży. Jeśli zmiana miejsca leczenia jest konieczna, to warto pomyśleć o tym z wyprzedzeniem. Wiadomo przecież, kiedy kończysz 18 lat! Upewnij się, że lekarz psychiatra dorosłych wie, jak przebiegało Twoje leczenie w poradni dla dzieci i młodzieży. Zdarza się, że lekarze zajmujący się dorosłymi mają mniejszą wiedzę dotyczącą problemów wieku rozwojowego. Dopytaj o powody ewentualnej zmiany farmakoterapii i innych zaleceń. Właściwe może być kontynuowanie leczenia, np. leki na ADHD możesz stosować również w dorosłości. Czy dziecko nie będące w wieku szkolnym (poniżej 7 może być hospitalizowane w szpitalu psychiatrycznym? Hospitalizacją psychiatryczną mogą być objęte dzieci bez względu na swój wiek. Istnieje jednak bardzo mało wskazań do hospitalizacji psychiatrycznej dzieci poniżej 7. roku życia. Czy ktoś się dowie o tym, że byłem u psychiatry? Tajemnica lekarska i psychiatryczna chroni przed ujawnieniem informacji nie tylko o tym, dlaczego się leczymy, ale nawet o tym, że się leczymy. Jest tu tylko kilka precyzyjnie zdefiniowanych wyjątków. Tajemnica może zostać uchylona, gdy istotnie zagrożone jest Twoje życie i zdrowie lub życie i zdrowie innych osób, doszło do bardzo poważnego przestępstwa lub ujawnienie tajemnicy związane jest z ważnymi kwestiami w sprawowaniu opieki rodzicielskiej. Może być ona też ujawniona innemu pracownikowi służby zdrowia, gdy jest to niezbędne w opiece nad tobą lub służy nauce zawodu. W tym ostatnim wypadku powinieneś na to wyrazić zgodę. Przedyskutuj ze swoim lekarzem, psychologiem, psychoterapeutom swoje obawy, co do zachowania tajemnicy. Na pewno zostaną one wyjaśnione. Co to jest tajemnica lekarska? Czy obowiązuje ona tylko lekarza czy panią pielęgniarkę albo psychologa również? Tajemnica lekarska znaczy, że lekarz musi zatrzymać dla siebie (czyli w tajemnicy) wszystkie informacje o Tobie, których się dowiedział. Tajemnica dotyczy też dokumentacji medycznej. Obowiązuje ona wszystkich pracowników służby zdrowia. Tajemnica psychiatryczna jest jeszcze ściślejsza niż lekarska. Nie wolno nam ujawnić niczego co mogłoby być w jakikolwiek sposób użyte przeciwko naszemu pacjentowi. Tajemnica lekarska i psychiatryczna chroni przed ujawnieniem informacji nie tylko o tym dlaczego ktoś się leczy ale nawet o tym, że się leczy. Jest tu tylko kilka precyzyjnie zdefiniowanych wyjątków. Tajemnica może zostać uchylona gdy istotnie zagrożone jest Twoje życie i zdrowie lub życie i zdrowie innych osób, doszło do bardzo poważnego przestępstwa lub ujawnienie tajemnicy związane jest z ważnymi kwestiami w sprawowaniu opieki rodzicielskiej. Może być ona też ujawniona innemu pracownikowi służby zdrowia gdy jest to niezbędne w opiece nad tobą lub służy nauce zawodu. W tym ostatnim wypadku powinieneś na to wyrazić zgodę. Czy "tajemnica lekarska" obowiązuje także w przypadku wystąpienia myśli/zachowań samobójczych? Jeśli myśli lub zachowania samobójcze istotnie zagrażają Twojemu życiu lub zdrowia to lekarz ma obowiązek ujawnić ten fakt innym osobom - zwłaszcza jeśli to ujawnienie może poprawić Twój stan i ustrzec Cię przed samobójstwem. Ta sama zasada dotyczypsychologa czy psychoterapeuty. Nie martw się, nikt nigdy nie zrobi tego pochopnie i bez uszanowania Twojego zdania na ten temat. Ujawnienie Twoich myśli i tendencji samobójczych innym ma sprawić, że będziesz bezpieczniejszy. Czasami wiąże się to ze skierowaniem do szpitala. Niekiedy ujawnienie ma na celu ustalenie tak zwanego PLANU BEZPIECZEŃSTWA. Jest on obgadanym z bliskimi planem jak postępować, gdy trudno będzie ci kontrolować myśli samobójcze. Czasami ujawnienie związane jest z tym, że po prostu o tak ważnej sprawie trzeba porozmawiać. Niekiedy rozmowa i wyrażenie pretensji do bliskich powoduje, że myśli samobójcze stają się mniej intensywne. Kiedy psycholog musi poinformować rodziców o moim stanie zdrowia? Psychologa i psychoterapeutę obowiązuje podobna taka sama tajemnica zawodowa jak lekarza. Masz prawo oczekiwać, że to co powiesz, zostanie między nim a tobą. Jest jednak kilka powodów, dla których tajemnica może zostać ujawniona. Po pierwsze stanie się tak jeśli w istotny sposób zagrożone jest Twoje życie lub zdrowie albo życie i zdrowie innych osób. Ujawnienie tajemnicy dotyczyć może też takich przypadków w których pewne informacje niezbędne są rodzicom do opieki nad Tobą. Specjalista zdrowia psychicznego może też poinformować rodziców ogólnie o twoim stanie zdrowia, nie opowiadając wszystkich szczegółów. Nasze doświadczenia są takie, że im bardziej rodzice są włączeni w opiekę nad dzieckiem, tym większa jest szansa na wyzdrowienie. Z drugiej jednak strony dziecko podobnie jak dorosły ma prawo do swoich tajemnic. Zawsze bardzo starannie rozważamy jakie informacje z procesu leczenia są tak naprawdę potrzebne rodzicom. Czy rodzice mogą wypisać mnie na żądanie ze szpitala? Na początku warto napisać, że w każdym szpitalu rodzic (przedstawiciel ustawowy) może zażądać wypisu pacjenta. Jednak w szpitalu psychiatrycznym lub w oddziale psychiatrycznym ostateczną decyzję o wypisie podejmuje lekarz. Jeżeli lekarz stwierdzi, że stan zdrowia pacjenta zagraża życiu lub zdrowiu, to może takiego pacjenta zatrzymać w szpitalu/oddziale wbrew woli rodzica. Od tego momentu pacjent jest leczony bez zgody. W takiej sytuacji szpital/oddział psychiatryczny musi poinformować sąd opiekuńczy, że pacjent został zatrzymany w szpitalu/oddziale. Następnie musi się odbyć rozprawa, a sąd musi podjąć decyzję, czy zatrzymanie wbrew woli było konieczne. Może być też inna sytuacja. Pacjent od samego początku może przebywać w szpitalu/oddziale psychiatrycznym bez zgody. Wtedy rodzic również może zażądać wypisu. Jeżeli lekarz się nie zgodzi na wypis, to rodzic może odwołać się do sądu opiekuńczego. W innych szpitalach (niepsychiatrycznych) rodzic (przedstawiciel ustawowy) również może zażądać wypisu pacjenta. Ale również w tej sytuacji lekarz może nie zgodzić się na wypis. W takiej sytuacji szpital również musi zawiadomić sąd opiekuńczy. Jak mogę się skontaktować z Rzecznikiem albo z sędzią? Czy mogę wysłać email albo list? W każdym wydziale rodzinnym i nieletnich są wyznaczone dyżury sędziów, podczas których podejmują oni decyzje w sprawach pilnych. Jeżeli chcesz skontaktować się z sędzią, możesz przyjść do sądu i poprosić pracowników ochrony o zaprowadzenie cię do sędziego. Jeżeli sędzia nie będzie mógł z tobą porozmawiać, ponieważ będzie rozpoznawał sprawy lub wykonywał czynności poza budynkiem sądu możesz porozmawiać z kuratorem rodzinnym, który uważnie cię wysłucha i przekaże wszystko sędziemu. Możesz wysłać list lub mejla do sądu i opisać swoją sprawę. Adres sądu i adres poczty elektronicznej znajdziesz na stronach internetowych danego sądu. List lub mejl zostanie przekazany sędziemu. W Polsce działa kilku rzeczników, np. Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, Rzecznik Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego. Z każdym z tych rzeczników można się skontaktować telefonicznie, mailowo, pisemnie (wysłanie listu), za pośrednictwem strony internetowej. Przykładowo numer telefonu do Rzecznika Praw Pacjenta to 800 190 590. Numer telefonu do Rzecznika Praw Obywatelskich to 800 676 676, natomiast do Rzecznika Praw Dziecka 800 12 12 12. Są to numery bezpłatne. Informacje na temat Rzecznika Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego powinny wisieć w oddziale, w widocznym dla pacjentów miejscu. Lista Rzeczników Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego jest zamieszczona również na stronie internetowej Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Czy gdy zwrócę się po pomoc, to moi rodzice zostaną poinformowani? Zastanawiam się, dlaczego to dla Ciebie ważne, aby Twoi rodzice nie wiedzieli, że szukasz i potrzebujesz pomocy. Czy coś Ci grozi z ich strony? Czy jesteś w niebezpieczeństwie? Czy raczej boisz się niezrozumienia, przykrości albo złości z ich strony z powodu Twoich problemów? Jeżeli nie masz skończonych 18 lat, Twoi opiekunowie prawni, czyli najczęściej właśnie rodzice, muszą zgodzić się na różne badania i Twoje leczenie. Inaczej jest, kiedy Twoje życie i zdrowie jest w niebezpieczeństwie, ale i tak Twoi rodzice zostaną poinformowani o Twojej sytuacji. Zastanówmy się teraz, co to dla Ciebie oznacza. Jeżeli rodzice grożą Ci, biją lub obrażają, boisz się ich i czujesz, że są dla Ciebie niebezpieczni, masz zawsze prawo zwrócić się o pomoc. Telefony zaufania dla dzieci to miejsce, w które zawsze możesz zadzwonić, bez względu na sytuację, i poprosić o pomoc. Możesz zgłosić się na policję, możesz powiedzieć lekarzowi czy psychologowi na spotkaniu, czy nauczycielowi w szkole, że jesteś ofiarą przemocy i że POTRZEBUJESZ POMOCY. Jeżeli będziesz się bał wrócić do domu, znajdzie się dla Ciebie miejsce. Jest tzw. pogotowie opiekuńcze - miejsce, do którego zawsze możesz iść, jeżeli boisz się powrotu do domu i zostać tam tak długo, aż znajdzie się dla Ciebie inne bezpieczne rozwiązanie Twoich problemów. Rodzice oczywiście dowiedzą się, że poprosiłeś o pomoc, ale nie będą mogli Ci zrobić żadnej krzywdy, bo będziesz pod opieką innych osób dorosłych. Może też się zdarzyć tak, że osoba, która robi Ci krzywdę otrzyma NATYCHMIASTOWY zakaz powrotu do domu. Jeżeli masz inne problemy i po prostu boisz się, co na nie powiedzą rodzice, gdy się dowiedzą, porozmawiaj o tym z kimś z bliskiego otoczenia, np. z pedagogiem czy psychologiem szkolnym albo nauczycielem czy wychowawcą. Powiedz, że masz problem i nie wiesz, jak o nim rozmawiać z rodzicami. Jeżeli boisz się również reakcji innych dorosłych, zadzwoń na telefon zaufania dla dzieci, gdzie ANONIMOWO, czyli nie mówiąc, jak się nazywasz, możesz opowiedzieć o swoich problemach i zastanowić się, jak je rozwiązać albo jak o nich powiedzieć rodzicom. Jeżeli czujesz, że nie radzisz sobie ze swoimi emocjami, problemami albo stresem, albo martwią Cię jakieś objawy psychiczne czy fizyczne, pewnie dobrze byłoby poradzić się psychologa czy lekarza. Wtedy potrzebna będzie zgoda Twojego opiekuna, czyli przynajmniej jeden z rodziców dowie się, że szukasz pomocy, ale nie musisz opowiadać mu/im dokładnie o tym, co się dzieje. Możesz poprosić rodzica/rodziców o rozmowę ze specjalistą, bo nie dajesz już sobie rady ze swoimi trudnościami, ale nie umiesz im o nich opowiedzieć. Wtedy z lekarzem czy psychologiem zastanowicie się wspólnie co i jak dobrze powiedzieć rodzicom. Zobacz, w żadnej z tych sytuacji nie jesteś sam! Poproś o pomoc i wspólnie znajdziemy rozwiązanie dla Twojego problemu 😊 Nie lubię, nie dogaduję się ze swoim lekarzem, ale lubię inną panią doktor. Czy może ona być moim lekarzem prowadzącym? Czasami się tak zdarza, że dwie osoby nie nadają na wspólnej fali, nie potrafią złapać kontaktu. W psychiatrii jednak pojawia się też zjawisko, które nazywa się – uwaga! nowe słowo - przeniesienie. Oznacza ono, że przenosimy na psychoterapeutę, psychiatrę, psychologa doświadczenia z relacji z kimś istotnym z naszej przeszłości. Na przykład, ktoś miał trudną relację z ojcem i teraz lekarz psychiatra kojarzy mu się z kimś, komu nie bardzo można zaufać. Czasami zdarza się też, że mamy ogólnie tendencje do tego, że jednych ludzi postrzegamy jako bardzo fajnych, a innych jako niefajnych. Dopiero musimy się nauczyć, że każdy ma trochę dobrych i trochę złych cech. Nikt nie jest idealny. Zanim poprosisz o zmianę lekarza, zastanów się, czy to przypadkiem nie jest któryś z tych problemów. Zastanów się, czy zmiana lekarza nie będzie po prostu ucieczką od czegoś trudnego, ale ważnego dla Ciebie. O swoich trudnościach w relacji z lekarzem najlepiej porozmawiaj właśnie z nim! Na jak długo przewiduje się pobyt dziecka w szpitalu? Przepis prawa nie mówi, jak długo pacjent musi być w szpitalu psychiatrycznym. O długości pobytu decydują lekarze. Jak długo będziemy w szpitalu zależy z pewnością od naszego stanu zdrowia. Może być tak, że po miesiącu lekarz zdecyduje wypisać pacjenta ze szpitala. Może być również tak, że nawet po 3 miesiącach pacjent będzie musiał dalej się leczyć. Oczywiście nie zawsze musi tak być. Są sytuacje, że pacjenci wychodzą do domu po kilku dniach, lub po jednym czy dwóch tygodniach. W tym zakresie nie ma reguły. Również rodzic/opiekun może zażądać wypisu. Wtedy lekarze muszą zdecydować, czy wypisanie do domu nie będzie przedwczesne. W szpitalu psychiatrycznym pacjent może być zatrzymany wbrew swojej woli, albo wbrew woli rodzica/opiekuna. Musi jednak wystąpić sytuacja opisana przez przepis prawa. Taką sytuacją jest stwarzanie zagrożenia dla życia lub zdrowia – swojego lub innych osób. Codziennie rano odbywa się spotkanie wszystkich pacjentów i personelu. Czy muszę zawsze zabierać głos, nawet jak nie chcę tego robić? Pytasz o zebranie społeczności, jak wspomniałeś, spotkanie wszystkich pacjentów i osób z personelu, które w zależności od danego oddziału odbywa się codziennie lub w wybrane dni tygodnia. Wielu pacjentów obawia się tych spotkań! Dzieci i młodzież często nie mają wielu doświadczeń, a czasem w ogóle ich nie mają wypowiadania się w większej grupie osób. Obawiają się, o co mogą zostać zapytane, swoich odpowiedzi i reakcji innych na to, co powiedzą. Może kojarzy Ci się to z odpowiadaniem przed tablicą... ? Dlaczego robimy te spotkania, skoro wiemy, że Cię one stresują? Jesteś na oddziale w pewnej grupie osób - pacjentów oraz osób z personelu, z którymi masz do czynienia kilka razy dziennie. Z jednymi możesz mieć lepsze, koleżeńskie relacje, z innymi rzadkie, poprawne kontakty, z innymi możesz być w konflikcie. Twoje relacje i wydarzenia w grupie wpływają na Twoje funkcjonowanie, a Twoje samopoczucie i zachowania wpływają na grupę, w której jesteś. Właśnie dlatego ważne jest, aby omawiać wspólnie niektóre wydarzenia. Często te najtrudniejsze, o których nie potrafimy mówić, mają na nas największy wpływ i przemilczenie ich może nam po prostu zaszkodzić. Czasem usłyszenie od innych pacjentów, jak oni się czują i co myślą o pewnych zdarzeniach, może nam pomóc poradzić sobie z trudnymi emocjami. Oczywiście, zebranie społeczności nie służy temu, abyś opowiadał o swoich najtrudniejszych, najintymniejszych problemach - masz prawo do tajemnicy i nie musisz mówić o niczym, o czym sobie nie życzysz, ale warto rozmawiać o tym, co dzieje się na oddziale. Wydarzenia i sprawy oddziału dotyczą wszystkich, oczywiście w różnym stopniu. Niektórzy bardziej, niektórzy mniej zdają sobie z tego sprawę, jednak niepokój czy napięcie na oddziale potrafi się udzielić wszystkim. Uczestniczenie w zebraniu społeczności jest częścią planu zajęć, a zajęcia częścią Twojego leczenia. Jeżeli chcesz się leczyć, staraj się uczestniczyć w zajęciach, nawet gdy początkowo nie widzisz w nich sensu. Zebranie społeczności uczy wielu ważnych umiejętności, które przydadzą Ci się w dalszym leczeniu, zdrowieniu i życiu w ogóle. Doświadczysz wypowiadania się w grupie w sposób bardzo bezpieczny. Każdy z pacjentów, który jest jej częścią ma własne, często wstydliwe problemy i podobnie jak Ty myśli o tym, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego. Nauczysz się słuchania i bycia słuchanym. Być może będziesz mieć okazję przećwiczyć umiejętności dyskusji, wyrażania swojego zdania, proszenia o pomoc lub interwencję w ważnych dla Ciebie sprawach. Aby nauczyć się tych wszystkich ważnych rzeczy, trzeba ich po prostu spróbować. Nabyte w ten sposób umiejętności przydadzą Ci się w życiu. Jeżeli dalej jesteś nieprzekonany, pozostaje nam odpowiedzieć, że tak, uczestniczenie w zajęciach, w tym w zebraniu społeczności, jest obowiązkowe. Zabieranie głosu jest sposobem uczestniczenia w zajęciach, ale jeżeli nie chcesz o czymś trudnym, intymnym dla Ciebie mówić, właśnie to możesz powiedzieć na zebraniu społeczności. Możesz zapytany wyjaśnić, że np. o pewnych sprawach jest Ci trudno rozmawiać albo są dla Ciebie zbyt osobiste, żeby się tak otwarcie nimi dzielić. W indywidualnej rozmowie z lekarzem czy psychologiem możesz poruszyć ten temat i wspólnie możecie się zastanowić nad Twoimi trudnościami na zebraniu społeczności oraz jak sobie z nimi radzić. Co się stanie, gdy dostanę skierowanie do szpitala, ale tam się nie zgłoszę? Jeżeli pytasz o konsekwencje prawne, to nie ma takich. Leczenie w szpitalu jest propozycją leczenia, czasem konieczną i niezbędną w ocenie lekarza, ale Ty i Twoi rodzice macie prawo z niej nie skorzystać. Jeżeli pytasz o konsekwencje dla Twojego zdrowia i życia, to może ich być niestety bardzo dużo. O to, dlaczego jesteś skierowany do szpitala i co się stanie, jeżeli się do niego nie zgłosisz, najlepiej zapytać swojego lekarza. Pamiętaj, zgłoszenie do szpitala jeszcze nie oznacza, że Ty i Twoi rodzice zgadzacie się na leczenie. Zanim na cokolwiek będziecie się zgadzać lub nie, spotkacie się z lekarzem psychiatrą, który zapozna się dokładnie z Twoją sytuację i wspólnie z Tobą, i Twoimi rodzicami, zaplanuje dalsze leczenie, w szpitalu lub nie. Lekarza również możesz pytać o różne sprawy i najlepiej może wyjaśnić Ci, dlaczego warto leczyć się w szpitalu lub nie, i co się stanie, jeżeli się na to nie zgodzisz. Nie znamy Twojej sytuacji, ale możemy powiedzieć, czym może grozić niezgłoszenie się do szpitala. Jeżeli Twoje leczenie trwa już długo i nie do końca Ci pomaga, szpital jest szansą na lepsze leczenie. Jeżeli nie zgłosisz się do szpitala, przynajmniej na razie po prostu tracisz szansę na lepsze leczenie właśnie. Jeżeli wciąż do końca nie wiadomo, co tak naprawdę jest Twoim problemem, w szpitalu można szybciej i łatwiej ocenić, co takiego się właściwie dzieje. Rezygnujesz ze zgłoszenia się do szpitala, rezygnujesz z tej szansy. Wreszcie, jeżeli jakaś trudna sytuacja z Twoim zdrowiem zadecydowała o pilnym skierowaniu Cię do szpitala, np. myśli samobójcze, a może niepokojąco szybkie tracenie na wadze - leczenie w szpitalu może być najlepszym, czasem jedynym sposobem ratowania Twojego zdrowia i życia. Jeżeli rezygnujesz z tej szansy, może odbić się to na Twoim zdrowiu, wydłużyć Twoje cierpienie albo nawet bezpośrednio narazić Twoje życie. Skierowanie do szpitala psychiatrycznego jest ważne przez 14 dni, od chwili otrzymania od lekarza. Jeżeli nie zgłosisz się w ciągu tych 14 dni, to skierowanie traci ważność. Nie oznacza to jednak, że nie możesz skorzystać z pomocy lekarza w szpitalu psychiatrycznym. W sytuacjach zagrożenia Twojego życia lub zdrowia masz prawo do pomocy nawet bez skierowania. Jeżeli zgłosisz się do izby przyjęć w szpitalu psychiatrycznym bez skierowania, to ostateczną decyzję o leczeniu podejmuje lekarz. Jeżeli lekarz zbada Cię i stwierdzi, że nie ma konieczności leczenia w szpitalu, to Twoja wizyta zakończy się tylko na tak zwanej konsultacji. WAŻNE!!! Zgodnie z przepisem prawa, skierowanie nie jest potrzebne do lekarza psychiatry. Jeżeli chciałbyś/chciałabyś skorzystać z pomocy lekarza psychiatry, to nie musisz mieć skierowania od lekarza rodzinnego. Dlaczego zostałem zapięty w pasy? Dlaczego pacjentów zapina się w pasy? Pytasz teraz o jedną z najtrudniejszych rzeczy w naszej pracy. Unieruchomienie, bo o nim teraz mowa, jest określoną przepisami prawa formą zabezpieczenia pacjenta przed takimi jego zachowaniami, które zagrażają zdrowiu i/lub życiu jego samego lub/i innych osób. Zabezpieczenie pasami jest właśnie sposobem unieruchomienia. Może być zastosowane, kiedy pacjent jest agresywny, pobudzony, atakuje innych wprost albo wypowiada groźby zrobienia innym krzywdy, rzuca przedmiotami, przez co stanowi potencjalne zagrożenie dla innych pacjentów i osób z personelu. Druga sytuacja, w której unieruchomienie może być zastosowane, ma miejsce, kiedy istnieje realne ryzyko, że zrobisz sobie krzywdę. Dzieje się tak, kiedy nie przestajesz się samookaleczać lub groźnie samookaleczyłeś się i istnieje duże ryzyko, że zrobisz to ponownie. Dzieje się tak, kiedy wypowiadasz myśli i/lub groźby samobójcze albo niepilnowany podejmujesz próby skrzywdzenia/zabicia się. O tym, dlaczego zostałeś zapięty w pasy, powinieneś zostać poinformowany przez osobę o tym decydującą. Porozmawiaj też o tym ze swoim lekarzem prowadzącym i psychologiem, i dowiedz się, co możesz/cie zrobić, aby taka sytuacja się nie powtórzyła. Stosowanie przymusu poddawane jest kontroli przez kierownika oddziału, wizytującego oddział sędziego oraz rzecznika praw pacjenta. Czy do Rzecznika Praw Pacjenta mogę zwrócić się sam po pomoc, czy potrzebuję zgody rodzica? Do Rzecznika Praw Pacjenta możesz się sam zgłosić, bez względu na wiek. Rzecznik Praw Pacjenta albo Rzecznik Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego swoje działania podejmuje nie tylko na podstawie otrzymywanych sygnałów/zgłoszeń. Rzecznicy mogą również działać „z własnej inicjatywy”. Oznacza to, że zgłoszenie od Ciebie może być impulsem dla rzecznika, aby podjąć własne działania. Oczywiście są sprawy, w których rzecznik będzie musiał porozmawiać z rodzicem/opiekunem. Taką sprawą jest na przykład wypis ze szpitala psychiatrycznego. Jeżeli pacjent jest niepełnoletni, to nie decyduje sam o wypisie. Tak więc nawet jak sam się zgłosisz do rzecznika z prośbą o pomoc w wypisaniu ze szpitala, to rzecznik nie podejmuje decyzji za rodzica/opiekuna. Z jakimi sprawami mogę zwrócić się do Rzecznika? Tak naprawdę do Rzecznika możesz się zgłosić z każdą sprawą. Pamiętaj, że rzecznik nie wykonuje sam wszystkich obowiązków. Rzecznik Praw Pacjenta swoją siedzibę ma w Warszawie. Aby Rzecznik był skuteczny, musi mieć wielu pracowników, którzy codziennie wykonują wiele obowiązków. To najczęściej ci pracownicy pomagają Tobie, jeżeli zgłosisz jakiś problem. Staramy się zawsze pomagać najlepiej jak potrafimy. Jest jednak wiele spraw, w których pracownicy Biura nie mogą pomóc. W takiej sytuacji najczęściej otrzymasz informację, że powinieneś się zgłosić do innego urzędu lub innej instytucji. Aby lepiej sobie to wyobrazić posłużymy się przykładem – do Biura Rzecznika Praw Pacjenta piszą osoby, które nie są zadowolone z działań policjantów i policjantek. W takiej sytuacji musimy poinformować, że nie jesteśmy urzędem, który zajmuje się skargami dotyczącymi policjantów. Wskazujemy również, że skargi na działania policji powinny być kierowane np. do komendanta policji. Czy to o czym będę z Panią rozmawiał powie Pani moim rodzicom? Rodzic posiadając władzę rodzicielską ma prawo otrzymywać informację na temat rozmów, które były przeprowadzane z dzieckiem. Inaczej sytuacja może wyglądać, gdy rodzic ma ograniczoną władzę rodzicielską lub jest jej pozbawiony. Wtedy mogą istnieć sytuacje, że rodzic nie będzie otrzymywał informacji o przeprowadzonych rozmowach z dzieckiem. Pamiętaj jednak!!! Lekarz lub psycholog powinien przekazywać rodzicom/opiekunom wyłącznie informacje istotne dla prowadzonego leczenia/terapii. Wyobraź sobie sytuację, że rodzic stosuje przemoc wobec dziecka. Nie musi być to przemoc fizyczna. Może to być także przemoc psychiczna. Czy lekarz powinien przekazywać takie informacje rodzicowi? Jeżeli lekarz/psycholog przekaże taką informację rodzicowi, to dziecko może czuć się zagrożone. W takiej sytuacji dziecko nie będzie ufać lekarzowi/psychologowi. Może to spowodować, że prowadzone leczenie lub prowadzona terapia nie będą dawały dobrych efektów. Lekarza, psychoterapeutę czy psychologa obowiązuje tajemnica - tzw. tajemnica zawodowa. Wszystkie informacje dotyczące Ciebie są objęte tą tajemnicą. Jednocześnie rodzice mają prawo do informacji, które są im niezbędne do dobrego opiekowania się Tobą. Wymienione osoby nie będą rozmawiać o szczegółach Waszych rozmów, ale jeśli się okaże, że zdarzyło się albo dalej dzieje się coś, co istotnie wpływa na Twoje życie i zdrowie, i wymaga troski ze strony rodziców, rodzice powinni być o tym poinformowani. W praktyce najlepiej, jeśli wprost zapytasz lekarza, psychoterapeutę czy psychologa o to czy zachowa dla siebie daną informację. Możecie ustalić, że o pewnych sprawach sam poinformujesz rodziców. Inną sprawą jest, jeśli masz poczucie, że grozi Ci niebezpieczeństwo ze strony rodziców - jesteś ofiarą przemocy. W takiej sytuacji lekarz, psychoterapeuta czy psycholog będzie szukał dla Ciebie pomocy i ustali z Tobą dalszy plan działania. Czy to prawda, że w szpitalu psychiatrycznym nie można robić zdjęć? Odpowiedź na to pytanie jest trudna i złożona. Bo przecież dlaczego ktoś nam zabrania robić zdjęć? Robiąc zdjęcie nie robimy nikomu krzywdy. Niestety… robiąc komuś zdjęcie możemy jednak zrobić krzywdę. Dzieci i młodzież korzystają dzisiaj z wielu portali internetowych na których zamieszczają między innymi różne zdjęcia. Czy chciałbyś, aby ktoś się dowiedział, że byłeś/aś w szpitalu psychiatrycznym? Możemy sobie wyobrazić sytuację, że koledzy/koleżanki z osiedla dowiedzą się, że ktoś się leczył w szpitalu psychiatrycznym. Mogą się oni dowiedzieć właśnie na podstawie zdjęć zamieszczonych w portalach internetowych (Facebook, Twitter, Instagram, TikTok). Odpowiadając więc na pytanie: robienie zdjęć nie jest zakazane, ale ze względu na ochronę praw innych osób (na przykład prawo do swojego wizerunku) zakazuje się robienia zdjęć w szpitalach. Można powiedzieć, że takie ograniczenie nie dotyczy tylko szpitali psychiatrycznych. Ktoś może nie chcieć, aby inni dowiedzieli się o pobycie na przykład w oddziale zakaźnym. W oddziale psychiatrycznym są osoby mające czasem problemy z oceną swojego działania i różnych sytuacji. Mogłyby one łatwo paść ofiarą nadużycia albo mieć problem, by same dostosować się do zasad. W związku z tym w regulaminach wielu oddziałów psychiatrycznych jest nie tylko zakaz robienia zdjęć, ale również posiadania przy sobie aparatów i innych urządzeń, którymi można robić zdjęcia. Wszystko to służy zapewnieniu bezpieczeństwa pacjentom, np. Tobie. Czy mogę nie wyrazić zgody na przyjęcie do szpitala (pytają dzieci i młodzież)? Musimy rozróżnić dwie sytuacje: pacjent ma mniej niż 16 lat i pacjent ma skończone 16 lat (miał już 16 urodziny). Jeżeli pacjent nie ma jeszcze 16 lat, to w zakresie leczenia decydują rodzice/opiekunowie prawni. Natomiast po skończeniu 16 lat również pacjent decyduje, razem z rodzicami/opiekunami, o leczeniu. Jeżeli pacjent nie zgadza się na leczenie, a rodzice/opiekunowie domagają się leczenia, decyzje podejmuje sąd opiekuńczy. WYJĄTKI: w przypadku szpitali psychiatrycznych mogą być sytuacje, że lekarz i tak podejmie decyzję o leczeniu, wbrew woli pacjenta lub rodzica/opiekuna. Są to sytuacje, gdy zachowanie pacjenta zagraża życiu lub zdrowiu jego samego albo innych osób. Wtedy pacjent jest leczony wbrew swojej woli, a szpital psychiatryczny musi poinformować o tym sąd opiekuńczy. Czy mogę wypisać się na własne żądanie? Tak, oczywiście istnieje taka możliwość. Jednak w przypadku dzieci i młodzieży przepisy prawne są bardziej wymagające. Znowu musimy rozróżnić dwie sytuacje: pacjenta poniżej 16 roku życia i pacjenta, który już skończył 16 lat. W przypadku pacjenta poniżej 16 roku życia o wypisie decydują rodzice/opiekunowie i to oni mogą zażądać wypisu. Pacjent powyżej 16 roku życia również sam może zażądać wypisu, ale w takiej sytuacji lekarz musi uzyskać również zgodę rodzica/opiekuna. Jeżeli rodzic/opiekun nie będzie się zgadzał z działaniem dziecka, to zadecydować musi sąd opiekuńczy. Gdzie mogę się zgłosić jeśli czuję, że mój lekarz łamie moje prawa? Twoje prawa są zapisane głównie w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. No i w Karcie Praw Dziecka – Pacjenta. Twoje prawa powinny być przestrzegane. A co w sytuacji, gdy nie są? W pierwszej kolejności zachęcamy Cię przede wszystkim do szczerej rozmowy z samym lekarzem. Powiedz mu szczerze, co Ci się nie podoba i co chcesz zmienić. Poszukajcie razem wyjścia z trudnej sytuacji. Możesz także poprosić o pomoc: Rzecznika Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego – jego numer znajdziesz na tablicy informacyjnej na oddziale psychiatrycznym Rzecznika Praw Pacjenta w Warszawie – najszybciej telefonicznie – 800 190 590 – to bezpłatny numer. Zapisz go w swoim telefonie Rzecznika Praw Dziecka – 800 12 12 12 – ten numer też jest bezpłatny i warto go znać Ordynatora oddziału albo dyrektora szpitala Sędziego sądu opiekuńczego Pamiętaj! W trudnej sytuacji nie jesteś sam! Co mogę zrobić w momencie gdy podczas pobytu na oddziale psychiatrycznym specjaliści nie stosują się do regulaminu i nadużywają swojej wyższości? Regulamin oddziału jest zbiorem zasad – praw i obowiązków. Na oddziale psychiatrycznym nikt – ani personel, ani koleżanki czy koledzy – nie ma prawa zawstydzać Cię, lekceważyć czy straszyć. Jeśli uważasz, że zasady regulaminu nie są przestrzegane, porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem albo z psychologiem. Razem na pewno znajdziecie rozwiązanie trudnej dla Ciebie sytuacji. O swoich wątpliwościach nie bój się także mówić na zebraniu społeczności oddziału, w rozmowie ze swoimi rodzicami czy opiekunami albo z Rzecznikiem Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego. Dorośli są po to, aby Cię wspierać i dbać o Twoje dobre samopoczucie. W jakich sprawach może pomóc mi sędzia z sądu opiekuńczego? Sędzia może pomóc Ci w sprawach dotyczących Twoich relacji z rodzicami, rówieśnikami i innymi bliskimi osobami. Jeżeli ktoś w szkole będzie wobec Ciebie wykazywał zachowania agresywne, sędzia może zawiadomić odpowiednie służby i podjąć wobec tych osób odpowiednie działania. Sędzia wysłucha Twojego zdania w istotnych sprawach Ciebie dotyczących np. z którym z rodziców chcesz mieszkać, do jakiej szkoły chcesz uczęszczać, czy chcesz uczestniczyć w terapii, zamieszkać u swoich dziadków lub innych krewnych. Wysłucha również Twojego zdania w przypadku rozstania rodziców i weźmie pod uwagę Twoje rozsądne życzenie, dotyczące kontaktów z rodzicem, z którym nie możesz mieszkać. Jeżeli potrzebujesz pomocy psychologa bądź innego specjalisty sędzia może skierować Cię do odpowiedniej placówki, celem odbycia terapii lub leczenia. Jeżeli nie może mieszkać z rodzicami, z uwagi na ich niewłaściwe zachowanie wobec Ciebie, sędzia może spowodować, że opiekę nad Tobą przejmą osoby, które się o Ciebie zatroszczą. Na Twoich rodziców sędzia może nałożyć zobowiązania, mające na celu poprawienie ich funkcjonowania, na przykład zakazać spożywania alkoholu, nakazać dokonania remontu w domu, zakupu potrzebnych Ci mebli i innych przedmiotów. Rodzice będą kontrolowani przez kuratora sądowego z wykonania nałożonych na nich obowiązków. Sędzia sądu opiekuńczego jest po to, żeby Ci pomóc! Kim jest Rzecznik Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego? W Warszawie, przy ulicy Młynarskiej 46 znajduje się Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Jest to urząd jakich w stolicy są dziesiątki, jednak na swój sposób wyjątkowy. Właśnie w tym Biurze zatrudnieni są Rzecznicy Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego. Pewnie sobie teraz myślisz, że musisz jechać do Warszawy, żeby się z nimi spotkać… Nic bardziej mylnego. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość J Rzecznicy Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego to pracują w całodobowych szpitalach i oddziałach psychiatrycznych oraz w placówkach leczenia uzależnień na terenie całej Polski. Informacja dla ciekawych: jest to jedyne stanowisko urzędnicze w Polsce, w którym pracownik większość swoich codziennych zadań wykonuje na terenie szpitali psychiatrycznych blisko obywatela - pacjenta. Rzecznicy odwiedzają oddziały psychiatryczne, rozmawiają z pacjentami, z personelem. Dzięki temu wiedzą, czy w szpitalach psychiatrycznych prawa pacjenta i prawa człowieka są przestrzegane. Możemy powiedzieć, że rzecznicy są pośrednikami pomiędzy personelem a pacjentami. Czasami pacjent obawia się zgłosić jakaś sprawę personelowi. Rozwiązaniem może być zgłoszenie takie sprawy do Rzecznika. Pamiętaj! Rzecznik nie jest pracownikiem szpitala i nie podlega dyrekcji szpitala. Rzecznik pracuje, aby rozwiązywać Twoje małe i duże problemy! Jakie przysługują mi prawa na oddziale psychiatrycznym? Pacjent na oddziale psychiatrii ma takie same prawa pacjenta jak w każdym innym szpitalu oraz dodatkowe prawa wynikające z tego, że jest leczony w szpitalu psychiatrycznym. Wszyscy pacjenci przy przyjęciu mają prawo do informacji o swoich prawach. Powinny być one umieszczone w oddziale w widocznym miejscu. Zawsze możesz o przedstawienie swoich praw poprosić kogoś z personelu, np. lekarza czy pielęgniarkę. Tych praw jest całkiem sporo, ale spróbujemy przedstawić te najważniejsze. Każdy pacjent ma prawo być diagnozowany i leczony w najlepszy możliwy sposób. Obowiązkiem lekarza jest przekazać Ci informację o Twoim stanie zdrowia w formie, którą zrozumiesz. Każdy pacjent ma prawo do tajemnicy informacji o nim. Dotyczy ona również dzieci i młodzieży, ale lekarz nie może ukryć informacji potrzebnych rodzicom do opiekowania się Tobą. Warto powiedzieć lekarzowi, o czym nie chcesz, aby informował rodziców - na pewno to rozważy. Każdy pacjent od 16 ma prawo zgadzać się lub nie na proponowane mu badania i zabiegi, wcześniej robią to za niego jego rodzice/opiekunowie prawni. Ale również przed 16 lekarz ma obowiązek wysłuchać twoich wątpliwości. Każdy pacjent ma prawo do poszanowania swojej intymności i godności. Każdy pacjent w szpitalu bez względu na wiek ma prawo do kontaktu ze swoimi rodzicami. To tylko część praw, które masz w szpitalu. Na ich straży stoją rzecznicy praw pacjenta szpitala psychiatrycznego. Możesz w każdej chwili, bez względu na wiek, oczekiwać kontaktu z rzecznikiem. Warto też zapisać sobie w swoim telefonie numer 800 190 590 – to numer bezpłatnego telefonu do Rzecznika Praw Pacjenta. Pamiętaj jednak, że poza prawami, masz też obowiązki jako pacjent! Kim jest sędzia, który przychodzi do szpitala psychiatrycznego i po co tam przychodzi? Wyobraź sobie sytuację, że ktoś jest agresywny i może zrobić krzywdę innym ludziom. A teraz wyobraź sobie, że ten ktoś jest chory i dlatego jest agresywny, ale nie zgadza się, aby mu pomóc i nie zgadza się, aby się leczyć. A teraz druga sytuacja. Wyobraź sobie, że ktoś chce zrobić sobie krzywdę. Udaje się go uratować, ale dalej chce sobie zrobić krzywdę i nie zgadza się na żadną pomoc i leczenie. W tych wyjątkowych sytuacjach - kiedy człowiek zagraża SWOJEMU ŻYCIU lub ZDROWIU I ŻYCIU INNYCH LUDZI, może zostać przyjęty do szpitala bez swojej zgody. I tutaj właśnie pojawia się sędzia. O każdej takiej sytuacji jak najszybciej informujemy sąd. Wtedy sędzia przychodzi do szpitala porozmawiać z pacjentem i poznać sytuację, aby zdecydować - czy człowiek powinien być w szpitalu, mimo że nie chce i się nie zgadza, czy może nie powinien być zatrzymany w szpitalu bez swojej zgody i może wrócić do domu. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, sędzia przyjdzie do Ciebie, żeby Cię poznać, porozmawiać o Twoim stanie zdrowia i Twojej sytuacji. Będzie chciał poznać Twoje zdanie, dlaczego nie chcesz być w szpitalu, a także jak się czujesz na oddziale. Sędzia uważnie Cię wysłucha oraz zapozna się ze wszystkim, co jest dla Ciebie ważne. Przy podejmowaniu decyzji o Twoim pobycie w szpitalu sędzia będzie pamiętał o tym, co mu powiedziałeś/aś. Sędziowie odwiedzają też raz w roku oddziały psychiatryczne, aby sprawdzić, czy przestrzegane są w nich wszystkie zasady.
Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Jak wygląda życie w szpitalu psychiatrycznym? Pytania . Wszystkie pytania; Pasy w szpitalu psychiatrycznym 2020-08-13 02:13:59;
zapytał(a) o 02:13 Pasy w szpitalu psychiatrycznym Czy zdarzyło się Wam podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym zostać unieruchomionym pasami? Jak to przebiegało? Ile czasu trwało? Jak Was wtedy traktowali? Mogliście się trochę ruszać czy zostaliście cali (dłonie, kostki, klatka piersiowa) zabezpieczeni? Jak to oceniacie?Ja byłem w pasach 3 razy. Raz w ciągu dnia przez 5 godzin, raz na całą noc - w tych przypadkach leżałem w pasach skórzanych. I jedna noc w pasach magnetycznych. Za każdym razem byłem cały przypięty. Nogi, ręce, klatka piersiowa. Pamiętam, że było mi bardzo niewygodnie. Zdarzało się, że inni pacjenci podchodzili mnie specjalnie denerwowali. Pielęgniarki jedynie dzwoniły po facetów, oni przychodzili, przytrzymywali mnie, zapinali pasami, dostawałem zastrzyk i przez resztę czasu nie wiele się mną interesowali. Ale byłem wtedy tak pobudzony i agresywny, że dobrze, że byłem w tych pasach bo naprawdę nie panowałem nad sobą. Więc uważam, że jest to przykre rozwiązanie, ale w moim przypadku było konieczne. Odpowiedzi EKSPERTnochia odpowiedział(a) o 22:57 Tak, kilka razy byłam w pasach. chyba tym dwóch nie pamiętam. Tylko pierwszy raz - od godziny 22 do 12 dnia następnego. Nogi i ręce. To było najgorsze przeżycie w całym moim życiu. Tego nie da się opisać. Tego upodlenia . Człowiek traci godność. chciałam sobie zrobić krzywdę i miałam ostrą psychozę. - dlatego trafiłam w pasy. jak przebiegało? Unieruchomiona byłam dwa razy - raz dostałam ataku totalnej histerii, miotałam się, wyrywałam i wtedy przytrzymali mnie do łóżka i przypięli. Drugim razem właściwie unieruchomili mnie ,,profilaktycznie”, bo byłam w psychozie, więc jak przyjechałam, to wzięli mnie w pasy i to trwało? Pierwszy raz 10 h, drugi raz 4 h. Jak mnie traktowali? Dobrze, bez żadnej agresji czy innych takich. Z pierwszego razu pamiętam w sumie niewiele, bo dostałam zastrzyk na uspokojenie, więc spałam sporo, a za drugim razem byłam wtedy sama na sali. Czy mogłam się ruszać? Niezbyt, tylko głową w oceniam? Myślę, że to było po prostu dla mojego dobra i tyle. I wielki plus za to, że nie brali mnie w pasu z powodu samych ciężkich objawów abstynencyjnych, a jedynie jak stanowiłam realne zagrożenie dla siebie, ew. innych. ziimno odpowiedział(a) o 21:24 Na szczęście nigdy i nie chciałbym być, a mógłbym spytać czym to było spowodowane? Uważasz, że ktoś się myli? lub
Terapeuta zajęciowy – w służbie psychiatrii. 02.09.2022. Rozmawiamy z osobami pracującymi w oddziałach psychiatrycznych, których empatia i zaangażowanie w codziennej pracy przyczynia się do poczucia bezpieczeństwa i akceptacji pobytu w oddziale. Zapraszamy do zapoznania się z rozmową z Agnieszką Karpik, terapeutą zajęciowym na
By Friedrich Wiola Opublikowane 30 Październik, 2013 CZĘŚĆ I Czym jest niepoczytalność i jakie są jej źródła? Poczytalność, poczytalność ograniczona i niepoczytalność Zapewne każdy z nas ma w głowie obraz szpitala psychiatrycznego znajdującego się na odludziu, zabezpieczonego na wiele różnych sposobów, w którym znajdują się „szaleńcy”, mordercy, gwałciciele- najbardziej niebezpieczni przestępcy. Co nam mówi ten obraz? Czy jest prawdziwy? Czy przestępcy trafiają do szpitali psychiatrycznych, związani w pasy i całkowicie zabezpieczeni i odseparowani od wszystkiego i wszystkich? Historia :Rozpoznanie: organiczne zaburzenia urojeniowe 40 letni mężczyzna na detencji po raz pierwszy. Został przeniesiony na oddział psychiatrii o wzmocnionym zabezpieczeniu, po kilkumiesięcznym pobycie w areszcie śledczym. Aktualnie znajduje się na oddziale o podstawowym zabezpieczeniu, z czego jest zadowolony, gdyż nie jest już krępowany 24 godzinnym monitoringiem. Doskwierał mu również brak możliwości wychodzenia na spacer czy do sklepu. Pacjent jest świadomy z jakiego powodu znajduje się na oddziale. Zabił żonę, wbijając jej nóż w klatkę piersiową. Całe zdarzenie pamięta jak przez mgłę. Twierdzi, iż od jakiegoś czasu miewał różne wizje, które powodowały u niego strach, a nasilały się po spożyciu alkoholu. W dniu zabójstwa, pacjent również był pod wpływem alkoholu, a atak, którego dokonał był, skierowany na przybysza z zaświatów, który chciał go skrzywdzić. Bardzo żałuje tego co zrobił, kochał swoją żonę i bardzo przeżywa całą sytuację. Wspomnienia tego zdarzenia są dla niego bardzo trudne. (Przedstawiona historia jest historią fikcyjną.) Obraz ten ma pewien związek z rzeczywistością. W szpitalach psychiatrycznych, na oddziałach psychiatrii sądowej znajdują się pacjenci, wobec których sąd orzekł środek zabezpieczający, jakim jest np. umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym na detencji. Pacjenci Ci znaleźli się tam, gdyż w chwili popełnienia czynu byli niepoczytalni. Kiedy możemy mówić o niepoczytalności? Zachodzi ona wówczas, gdy z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych osoba nie mogła rozpoznać znaczenia czynu lub pokierować własnym postępowaniem. Osobę taką nazywamy pacjentem, nie skazanym, gdyż ze względu na orzeczoną niepoczytalność nie można jej przypisać winy, mimo, że czyn, który popełniła, był bezprawny. W przypadku orzeczenia poczytalności ograniczonej sąd może nadzwyczajnie złagodzić karę, co oznacza, że czyn popełniony przez taką osobę był zarówno bezprawny jak i zawiniony. Oprócz umieszczenie osoby w zakładzie psychiatrycznym sąd może orzec umieszczenie w zakładzie karnym, w którym stosuje się specjalne środki lecznicze, w zakładzie zamkniętym (dla osób, które popełniły przestępstwo o podłożu seksualnym) lub w zamkniętym zakładzie leczenia odwykowego. Rozporządzenie Ministra Zdrowia określa trzy rodzaje zakładów psychiatrycznych realizujących środki zabezpieczające: Podstawowego zabezpieczenia Wzmocnionego zabezpieczenia Maksymalnego zabezpieczenia Na terenie województwa śląskiego takie oddziały znajdują się w Szpitalu Psychiatrycznym dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublińcu oraz Szpitalu Psychiatrycznym w Toszku. Metody definiowania niepoczytalności Istnieje kilka metod określania poczytalności. Jedna z nich, biologiczno- psychiatryczna, odnosi się do klasyfikacji medycznej. Kolejna, psychologiczna, skupia się na wykazaniu związku przyczynowo- skutkowego pomiędzy chorobą, a popełnionym czynem. Metoda ta skupia się więc na dogłębnej analizie procesu motywacyjnego, na który składa się ogólne tło motywacyjne, czyli przesłanki osobowościowe i sytuacyjne oraz właściwości procesu motywacyjnego, określane przez kierunek, nasilenie, poziom regulacji czynności, mechanizmy obronne i samokontrolę. Analiza osobowości powinna mieć bardzo szeroki i wieloaspektowy charakter, gdyż na osobowość składa się wiele czynników, które wpływają bezpośrednio lub pośrednio na działanie człowieka, a więc w tym przypadku również na osoby, które popełniają przestępstwo. Oprócz cech temperamentalnych, potrzeb, postaw, właściwości procesów poznawczych itp., przedmiotem diagnozy powinny być również niektóre objawy psychopatologiczne, które znacząco wpływają na zachowanie człowieka. Równie ważna jest analiza sytuacji, która doprowadziła do popełnienia czynu zabronionego i ocena, czy miała ona charakter ciągły, czy bezpośrednio poprzedzający zdarzenie. Metoda ostatnia, mieszana (psychiatryczno-psychologiczna), jest metodą, która definiuje niepoczytalność w polskim ustawodawstwie i ma charakter komplementarny, działania psychiatryczne są wspierane przez narzędzia psychologiczne. Metoda mieszana uwzględnia zatem przesłankę jaką jest choroba oraz łączy fakt popełnienia czynu z chorobą i jej wpływem na zaistniałą sytuację. Jest to, o tyle ważne, iż często sama choroba nie jest czynnikiem wystarczającym do orzeczenia niepoczytalności, a człowiek nią dotknięty funkcjonuje prawidłowo i nie narusza porządku prawnego. Źródła niepoczytalności Artykuł 31§1 kodeksu karnego wskazuje na trzy źródła niepoczytalności: choroba psychiczna, upośledzenie umysłowe, inne zakłócenie czynności psychicznej Pojęcie choroba psychiczna oraz upośledzenie umysłowe są terminami zarówno prawnym jak i psychiatrycznymi. Nie jest zaskoczeniem, że termin „choroba psychiczna” wymieniony jest jako pierwszy. Choroba powoduje bowiem najgłębsze i najsilniejsze zmiany w zakresie rozpoznania znaczenia czynu oraz pokierowania własnym postępowaniem, co uniemożliwia realną ocenę otaczającego nas świata i nas samych w tym świecie. Choroba psychiczna jest również często utożsamiana z psychozą jako zaburzeniem znacznie ograniczającym wgląd w siebie oraz otoczenie. Najczęściej występujące w tym aspekcie choroby psychicznie to: psychozy schizofreniczne choroby afektywne zespoły urojeniowe i halucynozy oraz zaliczane wg niektórych autorów „stany wyjątkowe”, które również mają charakter psychoz jak np.: afekt patologiczny, upicie patologiczne Grupę zespołów psychotycznych charakteryzują między innymi takie objawy jak: zaburzone poczucie realności, niezdolność do krytycznej oceny siebie, siebie w relacji z innymi oraz z otoczeniem, urojenia, omamy, zaburzenia emocji (apatia), zaburzenia procesów poznawczych: myślenia, spostrzegania i innych funkcji poznawczych. (Więcej na temat niektórych z wyżej wymienionych chorób, możecie znaleźć w innych artykułach powstałych na rzecz kampanii „Co nas spina?”. Polecam.) Upośledzenie umysłowe, jako jednostka chorobowa ICD- 10 również jest podstawą do orzekania niepoczytalności. Jest to „stan zahamowania lub niepełnego rozwoju umysłu, które charakteryzuje się zwłaszcza uszkodzeniem umiejętności ujawniających się w okresie rozwoju i składających się na ogólny poziom inteligencji: zdolności poznawczych, mowy, ruchowych i społecznych”[1]. Deficyty skupiają się w upośledzeniu na sferach wyższych umiejętności. Najnowsza literatura wykazuje, że osoby upośledzone umysłowo nie popełniają przestępstw częściej, niż osoby zdrowe[2]. Z uwagi na chorobę mogą być jednak przedmiotem nadużyć i wykorzystania: namawiani do popełnienia przestępstwa, namawiani do wzięcia odpowiedzialności za coś, czego nie zrobili. Problem ten jest jednak bardzo złożony i trudno oszacować skalę tego zjawiska. Pewien problem sprawia stwierdzenie „inne zakłócenia czynności psychicznych”, gdyż nie znajduje się ono w zakresie terminologicznym psychiatrii i jest pojęciem bardzo szerokim. Pojęcie to jest niezbędne, gdyż dopuszcza, niepatologiczne zakłócenia czynności psychicznych oraz inne przyczyny natury nie patologicznej, do przyczyn będących źródłem niepoczytalności. Inne zakłócenie czynności psychicznych obejmuje wszystkie sytuacje, w których funkcje regulacyjne i integracyjne człowieka zostały zakłócone. Orzecznictwo Sądu Najwyższego z okresu międzywojennego dopuszczało np. okres dojrzewania płciowego, menstruację, okres ciąży jako inne zaburzenie czynności psychicznych. Obecnie rozwój dziedzin psychiatrii i psychologii pozwala na ciągłe poszerzanie klasyfikacji o nowe zespoły chorobowe, co powoduje, że pojęcie inne zaburzenia czynności psychicznych zaczyna się kurczyć i ustępuje miejsca sprecyzowanym jednostkom chorobowym. Zespół stresu pourazowego (PTSD) oraz ostra reakcja na stres (ASD) to jednostki, które „w znaczeniu psychopatologicznym stały się alternatywą dla ogólnego pojęcia reaktywnych zaburzeń psychicznych”[3]. Jednostki te mają swoje narzędzia diagnostyczne, które pozwalają na określenie związku przyczynowego, który w rozpoznaniu tego zaburzenia ma charakter znaczący. Jednostki te charakteryzuje zmiana zachowania człowieka po doświadczeniu traumatycznego zdarzenia, które dotknęło samą osobę, albo kogoś jej bliskiego, kogoś z jej otoczenia. Zespoły te mogą mieć patologiczny charakter, kiedy przestaną pełnić funkcję adaptacyjną i zdezorganizują całkowicie aktywność człowieka, wymkną się spod kontroli poznawczej. Kontinuum to należy traktować z dużą ostrożnością, gdyż często nie wiadomo, czy dane zachowanie można scharakteryzować jako wyłączające poczytalność. Zaburzenia osobowości również mogą stanowić podstawę do rozpoznania innych zakłóceń psychicznych, które zniosły możliwość rozpoznania znaczenia czynu, czy też pokierowania własnym zachowaniem. Przestępcy seksualni to kolejna grupa osób, których zaburzenie, może mieć wpływ na rozpoznanie czynu i pokierowanie własnym postępowaniem. Wobec tego rodzaju sprawców, w opinii, oprócz psychiatry i psychologa, bierze udział również seksuolog. Działania terapeutyczne (farmakologiczne i psychologiczne) mają tu szczególne znaczenie, by w przyszłości, ustrzec społeczeństwo przed kolejną napaścią takiego człowieka. Jak więc widać katalog źródeł, które mogą wpływać na rozpoznanie znaczenia czynu i pokierowanie własnym postępowaniem jest bardzo szeroki. Należy pamiętać, że nie każda osoba chora, która popełniła czyn zabroniony zostanie uznana za niepoczytalną. Kwestię tę ocenia zespół wyspecjalizowanych biegłych sądowych, który oprócz choroby uwzględnia również właściwości i kontekst indywidualny, doświadczenie, które ukształtowało człowieka, sytuację, w której się znalazł, cały proces motywacyjny, związek przyczynowy. Jedną z przesłanek jest bowiem popełnienie czynu w związku z chorobą lub pod jej wpływem, a zastosowanie środka zabezpieczającego ma na celu między innymi uchronić pacjenta oraz jego otoczenie przed podobnym zdarzeniem w przyszłości. Literatura: Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 Środki zabezpieczające. System prawa karnego Tom 7; pod red. Paprzycki L. K.; wydawnictwo Beck; Warszawa 2012 Psychologia w postępowaniu karnym. Gierowski Jaśkiewicz- Obydzińska T.; Najda M.; wyd. Monografie Lexis Nexis; Warszawa 2010 Prawo karne. Część ogólna, szczególna i wojskowa. Pod redakcją Dukiet- Nagórskiej T.; wyd. Lexis Nexis; Warszawa 2012 Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 10 sierpnia 2004r. w sprawie wykazy zakładów psychiatrycznych i zakładów leczenia odwykowego przeznaczonych do wykonywania środków zabezpieczających oraz składu, trybu powoływania i zadań komisji psychiatrycznej do spraw środków zabezpieczających Kodeks karny; wydanie 14; Lexis Nexis; Warszawa 2013 Kodeks postępowania karnego; wydanie III; Bielsko Biała 2013 Kodeks karny wykonawczy; ( [1] Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne [2] Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 [3] Niepoczytalność i psychiatryczne środki zabezpieczające. Zagadnienia prawno- materialne, procesowe, psychiatryczne i psychologiczne.; Gierowski J. K; Paprzycki wydawnictwo Beck; Warszawa 2013 Arykuł powstał w ramach kampanii informacyjno-profilaktycznej "Co nas spina?" Kampania współfinansowana jest ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
. 496 148 100 236 496 2 488 485

pasy bezpieczeństwa w szpitalu psychiatrycznym